Intronizacja Jezusa Króla PolskiIntronizacja.pl
Intronizacja Jezusa Króla Polski
Intronizacja.pl

Artyści dla Jezusa Króla

Księgarnia

Intronizacja.pl na facebook-u

Intronizacja Jezusa Króla Polski - facebook

Intronizacja Jezusa Króla Polski

WITAMY NA STRONIE INTERNETOWEJ POŚWIĘCONEJ INTRONIZACJI
JEZUSA KRÓLA POLSKI. ZAPRASZAMY!

Christus Rex

Christus Rex 1

„Poddanymi jesteśmy wielkiego Króla. Wyznajemy Mu to na każdy dzień, ale w szczególniejszy sposób wyznajemy Mu to dzisiaj”. Słowa te zapisał młody ks. Karol Wojtyła, wikariusz w kościele św. Floriana, w jednym z ułożonych przez siebie nietypowych nabożeństw. Ich charakter można określić mianem paraliturgicznych misteriów. Odbyły się one w 1951 r. z okazji Ofiarowania Pańskiego, Wielkiego Postu, Uroczystości Chrystusa Króla i Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W ich przygotowanie zaangażowane były studentki z internatu sióstr nazaretanek oraz studenci z Politechniki Krakowskiej. Rękopis misteriów przetrwał w szufladzie jednego z nich, Jacka Fedorowicza, by w 2013 r. trafić do rąk czytelników w formie książki opublikowanej przez Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy. W skład książki wchodzą cztery nabożeństwa o następujących tytułach: „Lumen Gentium”, „Crux Christi”, „Christus Rex” oraz „Immaculata”. Moją szczególną uwagę zwróciło misterium „Christus Rex” przygotowane na Uroczystość Chrystusa Króla 28 października 1951 r.

Czytaj więcej: Christus Rex

W triumfalnym obozie Króla

Leon Wielki

 

Leon Wielki o służbie dla Jezusa Króla

„Życie nasze na ziemi roi się od zasadzek i pełne jest potyczek. Kto nie chce wpaść w pierwsze, musi czuwać, kto chce wyjść zwycięsko z drugich, musi podjąć walkę”. Tymi słowami papież Leon w V wieku zachęcał chrześcijan do zaangażowania w duchowe zmagania. Życie postrzegał jako służbę Jezusowi Królowi, który swoim przykładem pokazał, jak należy zwyciężać szatana i zdobyć obiecaną nagrodę – udział w Królestwie Niebieskim. Dziś jego słowa są wciąż aktualne. Odczytujemy je w kontekście proklamowanego 19 listopada 2016 roku Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Akt ten zobowiązuje nas między innymi do walki z szatanem i obrony Królestwa Chrystusa w naszej Ojczyźnie. Kim zatem był i czego może nas nauczyć św. Leon Wielki?

Czytaj więcej: W triumfalnym obozie Króla

Opinia teologiczna uzasadniająca prawdę i kult Chrystusa Króla Polski

opinia

Prezentowana Opinia to doskonały dokument, świetnie teologicznie i filozoficznie uzasadniony, który wszechstronnie omawia prawdę i kult Chrystusa Króla Polski. Autor ostatecznie potwierdza, że w Ruchu Chrystusa Króla Polski nie ma błędów doktrynalnych z dziedziny wiary i moralności, a zarzuty przeciw temu Ruchowi wynikają z niepoprawnych założeń. Czy ta prawda trafi do wszystkich Polaków? - tego nie wiemy, ale gorąco polecamy ją tym, którym leży na sercu dobro zagrożonej z wielu stron naszej Ojczyzny.

 

Słowo wstępne do Opinii Księdza Profesora Czesława Bartnika napisał abp Stanisław Wielgus czytaj»


 

Opinia teologiczna uzasadniająca prawdę i kult Chrystusa Króla Polski

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

1. Prawda

Relację Boga do całości stworzenia ujmuje się jako powołanie do istnienia i pełne władanie rzeczywistością stworzoną. Stąd stworzenie nierozumne podlega Bogu w sposób konieczny na mocy praw w nie wdrożonych, stworzenie zaś rozumne i mające pewien wymiar wolności winno uznać Boże panowanie, przyjąć je z miłością i wdzięcznością i przez to uczcić Boga jako swego Ojca i Władcę, który prowadzi nas do siebie na sposób bezpośredni i dialogowy, ale też pośredni poprzez pozaosobowe i konieczne prawa stworzenia.

Pantokrator

Prawda o Chrystusie jako Królu wywodzi się głównie z pojęcia „Pantokrator” i z ziemskiego pojęcia najwyższego władcy, czyli „Króla”. Stary Testament ujmuje relację Boga Stwórcy i Zbawcy do stworzenia przez pojęcie „Wszechwładcy” lub „Wszechmogącego”, co Septuaginta (przekład Biblii na język grecki) oddała przez słowo „Pantokrator” (ok. 180 razy). Bóg więc jest Wszechwładcą wszelkiego stworzenia na sposób bezwarunkowy i niczym nieograniczony, lecz w odniesieniu do istot rozumnych, którym dał pewien udział w swojej rozumności i wolności, Bóg w swej nieskończonej dobroci wykonuje swoją wszechwładzę w pewnym stopniu dialogicznie: chce, żeby człowiek przyjął tę władzę w sposób rozumny i wolny, z miłością należną Ojcu, a nawet dał mu udział w tej wszechwładzy w postaci wolnej władzy nad sobą i władzy społecznej ludzkiej, a także możność wpływania na władzę Bożą przez modlitwę i kult, czyli szczególną możność dialogu z Wszechwładnym. W rezultacie Bóg tak włada stworzeniem, że realizuje swoją władzę bezwarunkowo, ale paradoksalnie nie odbiera władzy człowiekowi zarówno w odniesieniu do świata materialnego, jak i władzy społecznej człowieka wobec człowieka.

Określenie „Wszechwładca” czy „Wszechmogący” – Pantokrator przejął ze Starego Testamentu Nowy Testament, odnosząc je głównie do Boga Ojca (2Kor 6,18; Ap 1,8; 4,8; 15,3-4; 16,7.14; 21,22). Ale częściowo już w Nowym Testamencie określenie to odnoszono i do Chrystusa, który ma naturę Boską i stanowi jedno z Bogiem Ojcem (J 10,30; 17,22). Stąd liczni Ojcowie Kościoła i pisarze chrześcijańscy, zwłaszcza na Całym Wschodzie, rozwinęli kult Chrystusa jak Pantokratora i wyrazili tę prawdę w liturgii, ikonach, mozaikach i różnych emblematach. Także w Polsce Chrystus jest przedstawiony jako Pantokrator na sklepieniu kaplicy zamkowej Świętej Trójcy w Lublinie. W ogóle Wschód wolał nazywać Chrystusa Pantokratorem, bardziej niż Królem, bo ujmował Chrystusa bardziej metafizycznie.

Król

Jednak zarówno w Nowym Testamencie (np.2 Kor 5,10; J 18-40; Ap 19,6-7.15 i inne), jak u pisarzy i w sztuce został rozwinięty raczej termin „Król” (Basileus, Kyrios, Rex),ponieważ jest on Pantokratorem, ale już wcielonym w obecny świat i w człowieka, a więc „bliższym” stworzeniu, człowiekowi i dziejom. Jest On Królem już także przez swe człowieczeństwo, bo jest „Pierworodnym każdego stworzenia” (Kol 1,15),”Głową stworzenia” (Ef 1,10) i Sędzią ludzkości (Mt 25,31-46; 2 Kor 5,10). O ile Pantokrator oznacza panowanie raczej „z zewnątrz stworzenia”, to Król oznacza bardziej władcę „wewnątrz stworzenia”, ponieważ Syn Boży jako wcielony realizuje Wszechwładzę Boską także w swej naturze ludzkiej, w swym człowieczeństwie, czyli „królowanie Chrystusa i Boga (Ef 5,5) stanowią jedność w Osobie Syna Bożego, choć w dwóch wymiarach: Boskim i ludzkim. I tak Jezus Chrystus uosabia zarazem Wszechwładzę w niebie i na ziemi, a więc nie jest to władza oderwana od ziemi i przeniesiona gdzieś w daleki Kosmos, lecz Chrystus jest konkretnym „Królem królów i Panem panów” – ziemskich (1 Tm 6,15; Ap 17,14; 19,16).

Przy tym według wiary chrześcijańskiej królowanie Chrystusa nie jest izolowane od człowieka, społeczności, państw czy narodów, lecz jest to panowanie realne, dziejowe i konkretne nad realnym narodem i nad całością narodów historycznych. Przede wszystkim Chrystus jako Mesjasz jest Królem Narodu żydowskiego, Izraela, „Królem Żydów” (Mk 15,2.9.12.18.26.32; Mt 27,11.29.42; J 1,49; 19,19-22 i inne). Tym samym jest Królem każdego innego narodu i „królem narodów” (Ap 15,3-4; Mt 25,32; 28,19) i „Królem królestw” ziemskich (Ap 17,8). Znaczy to, że, zgodnie z Pismem świętym, Chrystus jest Królem wszystkich narodów razem i każdego z osobna, a więc jest też Królem Narodu polskiego, czyli i „Królem Polski”.

Teksty Mszy świętej i oficjum brewiarzowego, wcześniejsze i późniejsze, o Chrystusie Królu i Królu wszechświata, nazywają Go „Królem stworzenia” (nie tylko „nieba”), „Panem wszystkich rzeczy”, „Królem czasu”, „Jednoczycielem ludzkości” (także na ziemi), „Królem całego świata przez miłość”, Królem, któremu „służyć będą wszystkie narody, ludy i języki”, będzie „Odnowicielem wszystkiego”, „niweczy On wojny i głosi pokój narodom na ziemi” itp. W rezultacie i w tym sensie modlimy się wszyscy: „Przyjdź królestwo Twoje, Panie!” Modlimy się, aby Chrystus Król „przekazał nieskończonemu Majestatowi Ojca wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju” (Prefacja). Królowanie Chrystusa nad całym stworzeniem, nad doczesnością nad wszystkimi narodami i nad każdym narodem podnoszą także specjalne litanie i inne modlitwy czy wezwania do Chrystusa Króla. Przy tym inicjatywa wiernych świeckich nie może być a priori odrzucana. Trzeba pamiętać choćby, że wszystkie podstawowe prawdy o Najświętszej Maryi Pannie rozżarzały się najpierw w zmyśle wiary ludu Bożego, a dopiero potem były ujmowane w formuły teologiczne przez teologów i hierarchię, dostrzegających w tym objawienie Pańskie.

Oczywiście królowanie Chrystusowe jest to władza o charakterze nadprzyrodzonym, misteryjna, duchowa, transcendująca wszelkie władze ziemskie, świeckie, i zarazem zachowująca autonomię władzy stworzenia. Niemniej oddziałując na osobę ludzką na ziemi, uzyskuje realny wpływ, refleks także w doczesnym życiu człowieka jako jednostki i społeczności, dzięki czemu człowiek nie może „wyrzucać” królowania Chrystusowego z doczesnej historii ludzkości, bo to byłoby unicestwieniem Wcielenia, Dzieła Odkupienia i Opatrzności kierującej światem i Kościołem.

Prawdziwa religia jest jak błogosławiony i twórczy nieboskłon nad ziemią i jej życiem. Jeśli się odrzuca tę prawdę, to neguje się w ogóle chrześcijaństwo. To samo ma miejsce, jeśli się przyjmuje – jak robi to pewna świecka Telewizja w Polsce – że zbawia każda religia sama z siebie, a więc bez związku z Chrystusem. W rezultacie znaczyłoby to, że nie zbawia żadna religia, a przynajmniej nie jest potrzebna do życia na ziemi. Mówi się tam, że zbawia tylko moralność, która rzekomo jest neutralna wobec życia społecznego i publicznego. Ale jaka moralność? Czy bezreligijna? Nazistowska? Bolszewicka? Polpotowska? A może „moralność” jakichś zbrodniczych sekt, których nie brakuje w historii?

W każdym razie radykalne odrzucenie realnego związku Jezusa Chrystusa z całym życiem doczesnym człowieka, łącznie z życiem społecznym, politycznym, kulturalnym, czy w ogóle doczesnym, prowadzi konsekwentnie do negacji religii chrześcijańskiej, do negacji sensu jakiejkolwiek religii i prawdziwej moralności, a w końcu do negacji i samego Boga, a przynajmniej trzeba by przyjmować, że Bóg, Chrystus, Kościół i etyka mają dla nas sens jedynie po naszej śmierci. Niestety, brakuje nam ciągle głęboko opracowanej teologii politycznej, która umożliwia klasycznej myśli katolickiej przezwyciężyć aporię między sekularyzmem a teokratyzmem. Kulowska personalistyczna teologia rzeczywistości ziemskich, a w tym też personalistyczna teologia społeczno-polityczna nie może się jeszcze przebić na szersze forum (por. Cz. S. Bartnik, Formen der politischen Theologie in Polen, Regensburg 1986; tenże, Teologia społeczno-polityczna, Lublin 1998).

Nauka papieża Piusa XI w enc. „Quas primas” z 11.XII.1925 r. nie przedawniła się, chyba że dla nieprawowiernej teologii liberalnej, która usuwa władzę Chrystusa z narodu, ojczyzny, państwa i z całości rzeczywistości ziemskich, a odnosi ją tylko do życia nadprzyrodzonego i eschatologii. Tymczasem Chrystus jako Król jest także normą moralną dla człowieka we wszystkich dziedzinach życia i działania.

Pius XI uczy, że „Imię i władza króla we właściwym znaczeniu tego słowa należy się Chrystusowi-Człowiekowi; albowiem tylko o Chrystusie-Człowieku można powiedzieć, że otrzymał od Ojca władzę, cześć i królestwo, gdyż jako Słowo jedną i tę samą z Ojcem posiadający istotę, musi mieć wszystko z tymże Ojcem wspólne, a więc także najwyższe i nieograniczone panowanie nad całym stworzeniem” (DH 3675). „Królestwo to jest przede wszystkim duchowe i odnosi się w szczególny sposób do rzeczy duchowych… Królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18,36)” (DH 3678). Jest ono duchowe, nie należy do porządku władzy politycznej i światowej, ale przez to nie jest nierealne, a raczej bardziej realne. „Błądziłby wszakże bardzo (po łac. „turpiter” – szpetnie, haniebnie) – pisze papież – ten, kto odmawiałby Chrystusowi jako Człowiekowi władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi (res civiles – rzeczy świeckie), gdyż Chrystus otrzymał od Ojca nieograniczone prawo nad rzeczami stworzonymi, iż wszystko poddane jest Jego woli. (…) Tak więc Królestwo naszego Odkupiciela obejmuje wszystkich ludzi. Nie rozciąga się tylko na same narody katolickie, lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich, którzy są pozbawieni wiary chrześcijańskiej, iż prawdziwie cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa. I wszystko jedno, czy są to jednostki, rodziny, czy państwa, gdyż ludzie zjednoczeni wspólnotowo nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki” (DH3679; por. Breviarium fidei. Red. I. Bokwa, Poznań 2007 nry 921-925).

Sakramentalny udział we władzy królewskiej Chrystusa

Chrystus jako Odkupiciel i Zbawca ma – obok władzy kapłańskiej i prorockiej – władzę królewską nad ludem odkupionym. I przez wiarę oraz chrzest i bierzmowanie daje chrześcijanom udział w swojej odkupieńczej władzy królewskiej (por. 1 P 2,5; Ap 1,6). Udział ten ma charakter podmiotowy i przedmiotowy. Chrześcijanin otrzymuje „królewskość” w wymiarze podmiotowym, żeby panował nad grzechem, rządził sobą i swoim życiem, żeby się doskonalił religijnie i moralnie. W wymiarze zaś przedmiotowym mamy urzeczywistniać Królestwo Boże, Królestwo Chrystusa w znaczeniu nie tylko eschatologicznym i pozaziemskim, lecz także wtórnie i w znaczeniu historycznym, ziemskim, bo Chrystusowi jest poddane wszystko (1 Kor 15,28). Znaczenie historyczne wiąże się z posłannictwem panowania nad ziemią (Rdz 1,28), czyli z posłannictwem Bożym do świata, z humanizacją świata, kulturą, realizacją życia społecznego, politycznego i publicznego (por. K Wojtyła, U podstaw odnowy. Studium o realizacji Vaticanum II, Kraków 1972 s. 191-234).

„Tej władzy (królewskiej wolności i twórczości) udzielił Chrystus uczniom, aby i oni posiedli stan królewskiej wolności i przez zaparcie się siebie i przez święte życie pokonywali w sobie panowanie grzechu (por. Rz 6,12); co więcej, aby służąc Chrystusowi także w bliźnich, pokorą i cierpliwością i przyprowadzali swoich braci do Króla, któremu służyć – znaczy panować. Albowiem Pan również za pośrednictwem wiernych świeckich pragnie rozszerzać swoje królestwo, mianowicie królestwo „prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”(…). Wierni więc powinni poznawać najgłębszą naturę całego stworzenia, jego wartość i przeznaczenie do chwały Bożej i również przez świeckie dzieła dopomagać sobie wzajemnie do coraz bardziej świętego życia, aby świat został przepojony Duchem Chrystusa i w sprawiedliwości, miłości i pokoju tym skuteczniej osiągał swój cel. W powszechnym zaś wypełnianiu tego zadania świeckim przypada szczególne miejsce. Dzięki kompetencji w dziedzinach świeckich i przez działalność uwzniośloną wewnętrznie łaską Chrystusa, niech dołożą usilnych starań, aby dobra stworzone według ustanowienia Stwórcy i według oświecenia Jego słowa były pielęgnowane przez ludzką pracę, sztukę, technikę, cywilizację i kulturę i aby … na swój sposób prowadziły do powszechnego postępu w ludzkiej i chrześcijańskiej wolności. Tak Chrystus przez członki Kościoła będzie oświecać coraz bardziej całą społeczność ludzką swoim zbawiennym światłem” (KK 36).

W tym nauczaniu Kościół nie głosi radykalnego indywidualizmu, choć nieskończenie wysoko stawia osobę ludzką, to jednak uczy jednocześnie, że nie ma osoby indywidualnej i jej działalności bez radykalnego związku ze społecznością osób. Znaczy to, że podmiotem królewskości Chrystusowej jest nie tylko jednostka, która miałaby być królem dla siebie samej, lecz także społeczność, a więc małżeństwo, rodzina, wspólnota społeczeństwo, naród. Stąd Sługa Boży Stefan Wyszyński mówił o życiu i zadaniach także „narodu ochrzczonych” (np. Kazanie w Gnieźnie, 27.II. 1966): „Rozpatrywanie dziejów Kościoła w Polsce w oderwaniu od historii narodu ochrzczonych jest niemożliwe”. Również bł. Jan Paweł II mówił 10.VI. 1979 na Błoniach Krakowskich o „bierzmowaniu narodu”, nie tylko jednostki (Kazanie podczas Mszy świętej ku czci św. Stanisława, p.3). Trzeba tu zwrócić uwagę, że pod wpływem silnego indywidualizmu, laicyzacji i całkowitego odrzucenia wszelkiej myśli tradycyjnej i klasycznej pod koniec XX w. i dziś doszło niemal do całkowitego wyparcia Chrystusa i Jego Orędzia ze sceny społecznej i publicznej, doczesnej, oraz do negacji sensu pojęcia narodu i to wpłynęło również bardzo istotnie i na teologię ostatniej doby (por. Cz. S. Bartnik, Teologia narodu, Częstochowa 1999).Postawa taka całkowicie niszczy życie religijne a jego myśl i teologię czyni mitologią bez żadnej wartości w doczesności. Religia bowiem i teologia miałyby być całkowicie bezużyteczne dla obecnego człowieka w doczesności. Nawet przy najlepszej woli teraz już nie wolno byłoby mówić „Chrzest Polski” czy „Chrzest Narodu”, lecz co najwyżej: „chrzest Mieszka I i niektórych Polaków”, czy też – „niektórych wierzących, uważających się za Polaków” .Klasyczne terminy i pojęcia są dziś zmieniane, a nawet całkowicie rozbijane przez anarchizm myślowy, chaos postmodernistyczny i pęd niszczenia logiki i wyższych wartości.

Charakter królewskiej władzy Chrystusa

Chrystus w wymiarze stwórczym ma władzę bezwarunkową, natomiast w wymiarze zbawczym wykonuje swą władzę w pewnym zakresie warunkowo, bo człowiek może jego władzę i łaskę przyjąć i może nie przyjąć, np. może Chrystusa usłuchać i może nie usłuchać, bowiem człowiek został obdarowany swoją rozumnością i wolnością. Władza zbawcza Chrystusa nie pozbawia człowieka jego władzy naturalnej, doczesnej, świeckiej i nie jest konkurentem tej władzy i w tym znaczeniu Jego „Królestwo nie jest z tego świata” (J 18,36), jest raczej „świadectwem prawdy Bożej, której trzeba słuchać” (J 18, 37-38). Nie jest jednak sprzeczna z tym światem, bo go wzywa do budowania Królestwa Bożego na ziemi: „Przyjdź Królestwo Twoje… Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi” (Ojcze nasz). Człowiek mający swoją wolną władzę, powinien jej używać tak, żeby realizować wolę i władzę Chrystusa, poddając wszystko Bożej prawdzie.

Władcy ziemscy, nawet coraz częściej także wierzący, obawiają się, niesłusznie i małostkowo, że władza Chrystusa Króla odbiera im władzę ziemską, podczas gdy władza Chrystusa ukazuje, że ostatecznie każda władza, także świecka, ma swe źródło w Bogu, że uświęca tę władzę, nadaje jej wielką wartość, sens, najwyższą sankcję i także prowadzi do realizacji Królestwa Bożego, jeśli jest tylko należycie i moralnie sprawowana. Chrystus po prostu nadaje dobrej, moralnej władzy charakter zbawczej zasługi. Władcy jednak, niestety, zbyt często, zwłaszcza niewierzący lub niemoralni, zwykli sobie samym przypisywać atrybuty boskie, jak np. w tworzeniu „cywilizacji śmierci” lub mordowaniu przeciwników.
Władze ziemskie są jeszcze względnie tolerancyjne wobec kultów czysto emocjonalnych i zamykających się w świątyniach, jak np. kult Serca Jezusowego, czy Serca Maryi, ale nie znoszą szczególnie form kultu, odnoszących się do życia publicznego, społecznego, patriotycznego, politycznego i kulturalnego. Tymczasem katolicy muszą mieć także takie formy kultowe, które odnoszą się do całości życia publicznego, gdyż religia, choć głównie ma charakter nadprzyrodzony, to jednak, wtórnie i konkluzyjnie ma nierozerwalny związek z rzeczywistością doczesną, ziemską, która nas kształtuje i w dużym stopniu warunkuje także naszą drogę do pełnego człowieczeństwa i do Boga, choćby np. przez ziemską działalność moralną.

Odmawianie religii, a zwłaszcza Kościołowi katolickiemu, prawa wpływania na życie doczesne i ziemskie staje się coraz bardziej radykalne i powszechne. Z czasem przybrało to nazwę laicyzacji. Jej to właśnie chciał się choć częściowo przeciwstawić papież Pius XI, który 1.XII. 1925 r. wydał encyklikę o prawdzie Chrystusa Króla i ustanowił święto Chrystusa Króla dla całego Kościoła, dla wszystkich narodów, państw i królestw. Święto to wyznaczył na ostatnią niedzielę października pod tytułem liturgicznym: „Święto Chrystusa Króla” z myślą o uzdrowienie życia społecznego i politycznego. Jednak napór laicyzacji i jej mentalność wzrosły tak dalece, że po Soborze Watykańskim II w r. 1969 Paweł VI musiał się zgodzić na zmianę tytułu święta na „Chrystusa Króla Wszechświata” i przeniesienia go na niedzielę kończącą rok liturgiczny. Niektórym decydentom liturgicznym chodziło o to, żeby oderwać ideę Chrystusa Króla od wpływu na życie doczesne, przenosząc je w najdalszy kosmos i żeby nadać mu kościelnie tylko charakter eschatologiczny, tzn. że Chrystus będzie naszym realnym Królem dopiero na końcu świata lub po skończeniu świata. Może owi liturgiści nie mieli tego na celu wyraźnie, ale niewątpliwie ulegli silnemu trendowi odrywania historii zbawienia od historii stworzenia, historii czysto ziemskiej. Również według coraz liczniejszych teologów katolickich liberalnych, gdybyśmy przyjmowali realny, choćby tylko wzorczy, wpływ na nasze życie państwowe czy narodowe, to bylibyśmy skrajnymi nacjonalistami i teokratami – Chrystus Król to miałby być tylko wytwór osobistej dewocyjnej wyobraźni.

Tymczasem u podstaw koncepcji prawdy Chrystusa Króla – Króla Polski zdaje się leżeć schemat eliptyczny czy diadyczny, według którego Chrystus i naród (państwo) stanowią pewną jedność, ale o dwóch ogniskach różnych i niezmieszanych, wzajemnie się warunkujących, dopełniających i doskonalących dla dobra ludzkiego, choć centrum Chrystusowe posiada prymat formalny. Tak też można mówić o władzy Chrystusa i władzy ludzkiej. Taki sam chyba system przyjmowali w XVII w. twórcy koncepcji Matki Bożej jako „Królowej Korony Polskiej”, tak bogato i wspaniale ubogaconej wiążącymi się motywami i religijnymi i doczesnymi polskimi. Wówczas jednak przeszło to bez przeszkód, także ze strony władz Kościoła, bowiem nie wyrzucano religii z państwa i ze świata. Dziś podobne wiązanie motywów religijnych z narodowymi w kulcie Chrystusa Króla Polski wielu ludzi, także wielu teologów, niestety, razi. Klimat umysłowy jest już bardzo laicki. A religia oderwana od żywych i konkretnych społeczności ludzkich, od społeczeństwa, państwa, narodu najpierw sprowadza się tylko do religii indywidualnej, a następnie – jak wskazuje filozofia dziejów – zamiera i ginie, gdyż jest zawsze organicznie społeczna.

 

Kult

Kult Chrystusa Króla Polski nie wywodzi się w swej istocie z objawień prywatnych, nawet świętych, jak św. Faustyna („skra Boża z Polski”) lub Służebnica Boża Rozalia Celakówna inni mistycy, beatyfikowani i niebeatyfikowani, choć różne te osoby ożywiły go i trochę zachęciły Polaków do działania w trudnych dziś dniach dla Polski i Kościoła polskiego. Kult Chrystusa Króla – Króla Polski wyrósł z biblijnych idei Chrystusa jako Pantokratora, Króla i Pana (Kyrios) oraz z sakramentalnego „królestwa kapłańskiego” świeckich (por. 1P 2, 9), otrzymywanego w chrzcie i bierzmowaniu. Nie jest to więc jakaś nowa prawda religijna, lecz po prostu żywa aplikacja prawdy objawionej, jej zastosowanie i rozwinięcie według zaleceń Soboru Watykańskiego II dla świeckich, właśnie w czasie, gdy byt i Kościoła i Polski jest coraz bardziej zagrożony ze strony różnych zwolenników usunięcia Kościoła z życia społecznego i publicznego. I tak kult Chrystusa Króla ma wyjść poza samą liturgię i dewocję. Jest nie tylko kontemplacyjną recepcją Prawdy o Chrystusie Królu, ale także posłannictwem, głównie świeckich do budowania klimatu Królestwa Chrystusa na świecie i do urządzania „porządku rzeczy w Chrystusie” (KK 31,48; DA 7,29; DM 21;KDK 43).

Społeczność czcicieli Chrystusa jako Króla nie czyni Go Królem, choć słowo „intronizacja” może być trochę niedookreślone. Chrystus jest Królem przez swą Osobę Boską i swe Człowieczeństwo zbawcze. Ale podejmując pewną odpowiedzialność za Kościół w społeczeństwie polskim, chcą czcić Chrystusa jako Króla w sposób szczególny: uznać Jego Królowanie, uświadomić je, przyjąć i otworzyć się na nie swoim umysłem, sercem, sumieniem, postawą moralną i czynem w życiu osobistym i publicznym zarazem w możliwym zakresie, z wyartykułowaniem potrzeby bardziej intensywnej współpracy z Chrystusem, z jego Osobą, nauką, łaską i wzorem – i to wszystko w sposób duchowy, religijny, moralny, nie zaś polityczny w znaczeniu świeckim. Można by tu chyba mówić o pewnym podobieństwie do istniejących już kilkunastu zakonów i instytutów świeckich, mających charyzmat wcielania Królowania Chrystusowego nie tylko we własną duszę, ale i w życie publiczne, jak Societas Christi Regis, Missionari della Regalità di Nostro Signor Gesù Cristo, Hijas de Cristo Rey i inne. W rezultacie choć Kościół i świat nie utożsamiają się, to jednak świat doczesny nie może być ateistyczny i amoralny, jak chce współczesny liberalizm, Chrystus nie może być dla niego abstrakcją i fikcją, a Kościół z kolei tylko luźnym zbiorem indywiduów, lecz Chrystus jest Głową całego stworzenia (Ef1,10), jest „światłością narodów” (Konstytucja o Kościele, nr 1), wchodzi głęboko w historię świata (Dekret o apostolstwie świeckich, nr 27) i „ludzie świeccy, mający uczestnictwo w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa wypełniają swe zadania w posłannictwie Ludu Bożego w Kościele i w świecie” (tamże nr 2).

Chrystus Król jako program

Chrystus Król to nie tylko sama władza nad nami i zasada funkcjonowania tej władzy na świecie, ale to także treść posłania, program działania i wzór życia, czyli duchowa i moralna chrystianizacja życia z zachowaniem przecież autonomii rzeczywistości ziemskich (KDK 36, 41).Właśnie nie sama abstrakcyjna idea Chrystusa Króla, ale jego realne odniesienie do życia na ziemi tak bardzo irytuje nie tylko pełnych ateistów i ateistów publicznych (ateizm w życiu publicznym, a wiara tylko prywatna i ukryta), a nawet także liberalizujących teologów, którzy Kościół traktują tylko jako prywatną „ubezpieczalnię” na wypadek śmierci.

Tymczasem encyklika Piusa XI „Quas primas” z r. 1925 „O królewskiej godności Chrystusa Pana” zrodziła się z ziemskiej potrzeby odrodzenia życia społecznego, politycznego, religijnego i moralnego państw, społeczeństw i narodów. Potrzeby te wyartykułowała szczególnie mocno francuska „Société du Regne Social de Jésus-Christ”, która inspirowała tę encyklikę i która zmierzała do budowania przez wierzących „Socjalnego Królestwa Chrystusa” na ziemi. Była to niezwykle ważna idea obrony przed narastającą szybko laicyzacją, której bardziej skutecznie mogli się przeciwstawiać świeccy niż duchowieństwo.

W rezultacie święto „Chrystusa Króla” zostało ustanowione w r. 1925 w celu odrodzenia doczesnego życia społecznego, państwowego, kulturalnego, duchowego i moralnego; w celu wzmożenia czynnej miłości bliźniego w społeczeństwie, państwie i narodzie, rozwinięcia Akcji Katolickiej świeckich, rozwoju kultury w duchu Ewangelii i kształtowania indywidualnych osobowości na wzór Chrystusa. Przy tym „Stowarzyszenie Socjalnego (Społecznego) Królestwa Chrystusa” widziało na sposób francuskiej bystrości konieczność wiązania prawd teologicznych, prawd wiary z konkretnym życiem doczesnym, a w tym przypadku konieczność związania kultu Chrystusa jako Boga z kultem też Jego Człowieczeństwa. Jednakże kult Chrystusa Króla bardzo osłabł w okresie II wojny światowej.

Idea budowania Królestwa ziemskiego na wzór Królestwa Bożego była właściwa całej historii chrześcijaństwa, ale nie była dostatecznie ukonkretniona w praktyce. We wrażliwej religijnie Polsce w trudnych czasach Schizmy Zachodniej pod koniec XIV wieku widziano potrzebę powierzenia Polski Matce Bożej właśnie jako Królowej (np. św. Jadwiga Królowa). Idea ta jednak rozwijała się wolno. Dopiero rozkwitła w w. XVII, kiedy to król Jan Kazimierz w r. 1655 za aprobatą nuncjusza Pietro Vidoniego powierzył całą Polskę „Matce Bożej Królowej Korony Polskiej”. Powodowała to właśnie szczególnie ciężka sytuacja: Polska była rozbita przez obce wojska, zdradzona przez wielu oligarchów, rozkradziona, zdemoralizowana. U podstaw kultu Matki Boskiej Królowej Polski, oddawanego przez cały Kościół, leżała wiara, że Matka Boża będzie wpływała na doczesny los Polski, będzie broniła kraju w sensie dziejowym, wyjedna wolność polityczną, wesprze dążenia do jedności, zgody i pokoju i przez ożywienie wiary udoskonali duchowo i moralnie, także i Kościół. Trzeba wszakże pamiętać, że i wtedy wystąpiły pewne zastrzeżenia ze strony teologów zachodnich, przede wszystkim zarzut nacjonalizmu polskiego tak, że sam tytuł „Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej” został zatwierdzony przez papieża Piusa X i dopuszczony do Litanii Loretańskiej dopiero w r.1908, a święto Królowej Polski zostało ustanowione dla całej Polski na 3. Maja w latach 20. XX wieku przez papieża Benedykta XV. Z kolei prawdę o Matce Bożej „Królowej Polski” wziął za podstawę swego programu ratowania Polski i Kościoła polskiego za okupacji sowieckiej w Polsce, Sługa Boży Prymas kard. Stefan Wyszyński co zrozumiały przecież władze komunistyczne, gdy wyrzuciły w pierwszych latach tytuł „Królowej Polski” ze wszystkich druków, nawet z ksiąg i tekstów liturgicznych. Z kolei Prymas Wyszyński był – i jest do dziś – oskarżany o nacjonalizm przez wrogów Kościoła, jak i , niestety, przez licznych zwolenników teologii, rozrywającej chrześcijaństwo i życie doczesne.

Nic dziwnego, że w końcu XX wieku katolicka i patriotyczna grupa świeckich, idąc za starą tradycją polską i pod żywą inspiracją pewnych mistyków współczesnych (choć nie koniecznie), odczytała naszą współczesną sytuację Polski i Kościoła polskiego analogicznie, jak król Jan Kazimierz i jak wspomniane Stowarzyszenie francuskie oraz encyklika „Quas primas” i uznała, że mogliby, przede wszystkim jako świeccy, służyć wielką pomocą całemu Kościołowi w Polsce i społeczeństwu polskiemu przez kult Chrystusa Króla – Króla Polski i przez stworzenie całego ruchu Chrystusa Króla Polski. Okazuje się, że ruch ten dopełnia w pewien sposób bliźniaczy ruch Radia Maryja i jego instytucji, choć na sposób bardziej społeczny i etatystyczny.

Istotnie i teraz społeczeństwo polskie, głównie katolickie, jest znowu w bardzo ciężkiej sytuacji: państwo jest rozbite, laicyzacja i ateizacja, wolność słowa jest tłumiona, katolicki naród jest marginalizowany, powszechna demoralizacja, cywilizacja śmierci, niszczenie rodziny, tradycji, kultury, historii, zakłamanie, burzenie zdrowego rozumu, no i eliminacja Boga i Kościoła z całości życia publicznego. Zakłada się, że w tej sytuacji, przy zobojętnieniu i jakimś stumanieniu większości społeczeństwa ratunek może przyjść tylko ze strony ruchu, który Polskę znowu schrystianizuje w imię Chrystusa Króla. Doświadcza się jednak, że jest to przedsięwzięcie narażone na ogromne trudności, gdyż według narastającej dziś mentalności upadek religii jest dobrem, a nie złem, a nawet liczni teologowie i świeccy katolicy uważają, że religia, także katolicka, nie ma nic do doczesności, może tylko poza niektórymi zasadami moralnymi, a powinna się zajmować jedynie liturgią i rzeczywistością niebieską. Po tej linii idzie właśnie, przyjmowana dosyć szeroko, zasada całkowitego rozdziału państwa i Kościoła. Nie można zapominać, że o ile przez dwa niespełna tysiące lat życie państw chrześcijańskich było inspirowane przez religię, to dziś życie państwowe buduje się coraz częściej i szerzej na ateizmie publicznym, który wprawdzie niekiedy pozwala katolikom wierzyć w Boga, ale tylko w życiu prywatnym i osobistym, natomiast w obszarach życia społecznego i państwowego „musi” działać jako ateista, jeśli chce być obywatelem pełnoprawnym. I ta zasada jest już stosowana w Polsce, choć skrywana jeszcze pod zakłamaną hasłologią tak, że ludzie, nieznający politologii współczesnej, ateizmu publicznego nie dostrzegają i łudzą się, że religijność osobista ma jeszcze znaczenie dla życia państwowego. Natomiast Ruch Kultu Chrystusa Króla Polski znakomicie to rozumie i cieszy się dużym zmysłem katolickim.

Dopełnianie się kultów

Trzeba nadmienić, że kult Chrystusa Króla i Króla Polski, kult Serca Jezusowego i Matki Bożej Królowej Polski nie kolidują ze sobą, lecz dopełniają się w życiu społecznym. Kult Serca Jezusowego, postulowany w Polsce jeszcze przez o. Kaspera Drużbickiego (1590-1622), jezuity (por. Meta cordium Cor Jesu) kładzie nacisk na aspekt agapetologiczny, na ascezę i na rozwój wewnętrznego życia duchowego. Kult Matki Bożej Królowej Polski, ciągle żywy od czasu św. Jadwigi Królowej Polski, chociaż ciągle też krytykowany przez przeciwników wiązania religii z państwem, podkreśla bardziej aspekty emocjonalne, troskę matczyną nad narodem, pokorną służbę społeczną i nasze dziecięctwo wobec Boga. A kult Chrystusa Króla Polski akcentuje bardziej potrzebę mocy osobowości, czyn społeczny i państwowy, czynny patriotyzm i obronę Kościoła. W życiu katolickim nie kolidują również między sobą jeszcze dziesiątki innych kultów, ponieważ osoba ludzka może wszystkie syntetyzować w sobie i przekładać na najwyższe dobro duchowe już niepartykularne ani tylko aspektowe. Mimo wszystko kult Chrystusa Króla wydaje się szczególnie dziś w Polsce aktualny.

W licznych dyskusjach i sprzeciwach wobec tego kultu narzuca się spontanicznie pytanie: z taką miłością i godnością czcimy Matkę jako Królową Polski, a dlaczego nie wolno by czcić Jej Syna też jako Króla Polski, czy to już byłby nacjonalizm? Otóż przyczyną tego błędu jest dziś teologia ulegająca laicyzacji. Poza tym kulty te nie kłócą się ze sobą, lecz dokonują się według religijnej zasady: Matka Syn, jak to było w starożytnych monarchiach Bliskiego Wschodu: Król Syn i Królowa Matka. Chrystus jako Król Polski nie jest tu spolszczony, lecz raczej Polska uchrystusawia się, gdy z dobrej i miłosnej woli oddaje się i powierza Królowi wszystkich narodów i państw. Jest to potwierdzenie powszechnego charakteru Królestwa Chrystusa. Polska po prostu chce wypełniać co do siebie królewską wolę Chrystusa. I jak cały naród polski mógł poświęcić się już parokrotnie Sercu Jezusowemu w dziedzinie mistycznej miłości religijnej, tak nie widać zasadniczej trudności, by nie mógł się oddać analogicznie pod duchową władzę Chrystusa jako misteryjnego Króla i nauczyciela w dziedzinie życia publicznego, społecznego i państwowego.

Królewska Nowa Ewangelizacja Polski

Chrystusowi jako swemu Królowi może się poświęcać indywidualna osoba, rodzina, grupa społeczna, naród lub całe społeczeństwo państwa. U nas omawiany Ruch dąży do tego, żeby Chrystusowi Królowi oddało się możliwie całe społeczeństwo czy naród. Przy czym naród nie jest tu rozumiany czysto etnicznie, lecz raczej duchowo, kulturowo i religijnie tak, żeby objąć wszystkich obywateli kraju dobrej woli, także innowierców i bezwyznaniowców z zaproszeniem, żeby się przyłączyli do wielkiego dzieła odrodzenia wspólnego życia. Tym samym charyzmat królewskiego odrodzenia nie jest zwrócony przeciwko komukolwiek z ludzi, lecz jest charyzmatem za wszystkich, natchnionym miłością Chrystusa Społecznego i chce usuwać ciężkie zło społeczne, zagrożenia Polski i jej społeczeństwa i tchnąć Chrystusowego ducha pokoju, prawdy, nadziei, zgody i rzeczywistej miłości społecznej. Kościół zaś ma się stać rzeczywistą wielką i wzniosłą realnością, nie tylko samą ideą, zbiorem abstrakcyjnych prawd czy starą, obcą instytucją samą dla siebie.

Jeszcze raz trzeba podkreślić, że „Król Polski” według omawianego Ruchu nie oznacza, jakoby Chrystus był „Polakiem” lub Królem tylko dla Polaków, czy też żeby Polska miała być oficjalnym wybranym narodem biblijnym, choć dzięki łasce Odkupiciela dziś każdy naród może się czuć wybranym. Nie oglądając się na inne narody Polska chce wyrazić swoją wielką miłość do Chrystusa Króla, swoje spontaniczne oddanie i swoją prośbę o pomoc dla niej, jak w wielodzietnej rodzinie wolno i pięknie jest wyrazić miłość Ojcu przez jedno dziecko, nie oglądając się na inne i nie oceniając ich. I przez tę miłość do Chrystusa Polacy chcą być wiernymi Ewangelii, uświęcić się i odrodzić swoje życie społeczne, rozwijając najwyższą nadzieję na dobro zbawcze i doczesne, zwłaszcza moralne i duchowe. Chodzi też, oczywiście, o rozwinięcie chrześcijańskiej miłości wzajemnej Polaków, co nie jest ani egoizmem polskim, ani nacjonalizmem. Taka miłość rodzinna, miłość swego domu i domowników jest nakazana przez Króla Boskiego: „A jeśli kto – mówi Pismo Święte – nie dba o swoich, zwłaszcza o domowników, ten wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego” (1 Tm 4, 10). A nadeszła jakaś plaga, że wielu obywateli Polski jest gorszych dla niej niż dla wszystkich innych państw i narodów. Tacy Polacy i katolicy, którzy powiadają, że kochają wszystkie nacje i religie, a nie kochają swoich, ani własnej Ojczyzny, ani własnego Kościoła, są po prostu albo urazowcami, albo ludźmi zakompleksionymi, albo niewiernymi sobie samym.

Ruch kultu Chrystusa Króla Polski nawiązuje jednak w swym wymiarze społecznym i dziejowym do pewnej akomodacji czy inkulturacji chrześcijaństwa w kulturę Polski, poczynając gdzieś od XV wieku. Polacy od tamtych czasów wiązali chętnie i na żywo chrześcijaństwo z polskością, w tym indywidualną historię Jezusa Chrystusa i całą historię zbawczą próbowali traktować jako normę dla naszego życia i naszych dziejów. Np. jasełka czy misteria przedstawiały historię Pańską tak, jakby się działa u nas, na polskiej ziemi. Było to znakiem żywej wiary. Chrześcijaństwo inkulturowało się w kulturę żydowską, hellenistyczną, rzymską, potem w kultury Bliskiego Wschodu, Indii i Chin, dlaczego zatem miałoby być coś złego w tym, że inkulturowało się też w jakiejś mierze i w kulturę polską: w nasz język, w nasze dzieje, w nasze symbole – oczywiście bez straty swej tożsamości, a z zyskiem dla żywotności oraz poczucia realności i bliskości wiary.

Ostatnio to wspaniałe wcielenie się Kościoła powszechnego w Kościół lokalny polski i w całą wysoką duchowo kulturę polską podnosili Sługa Boży Prymas Stefan Wyszyński i bł. Jan Paweł II, co niesłusznie liczni zwolennicy chrześcijaństwa tylko abstrakcyjnego i czysto myślowego uznali za polski „nacjonalizm” i „mesjanizm”. Prymas Wyszyński uratował Kościół polski i Polskę przez przyjęcie realności królewskości nad nami Matki Bożej, a Jan Paweł II osadził wspaniale Kościół polski w sercu Kościoła powszechnego.

„Otwarł się po stuleciach na nowo – mówił bł. Jan Paweł II w czasie Mszy świętej w Katedrze Gnieźnieńskiej 3.VI. 1979 r. – jerozolimski wieczernik i zdumiały się już nie ludy z Mezopotamii i Judei, z Egiptu czy Azji, czy wreszcie przybysze z Rzymu, ale zdumiały się ludy słowiańskie i inne zamieszkujące w tej części Europy, iż Apostołowie Jezusa Chrystusa mówią ich językami, w rodzimej mowie opowiadają „wielkie dzieła Boże”(…) Nie może nie słyszeć tych języków pierwszy w dziejach Kościoła Papież-Słowianin. Chyba na to wybrał go Chrystus, chyba na to prowadził go Duch Święty, ażeby do wielkiej wspólnoty Kościoła wniósł szczególne zrozumienie tych wszystkich słów i języków, które wciąż jeszcze brzmią obco, daleko, dla ucha nawykłego do dźwięków romańskich, germańskich, anglosaskich, celtyckich (…). Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież, który nosi w swej duszy szczególnie wyrazisty zapis dziejów własnego Narodu od samego jego początku, ale także i dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób szczególny nie ujawnił i nie potwierdził w naszej epoce ich obecności w Kościele? Ich szczególnego wkładu w dzieje chrześcijaństwa. Ażeby odsłonił te profile, które właśnie tutaj, w tej części Europy, zostały wbudowane w bogatą architekturę świątyni Ducha Świętego. (…) Papież Jan Paweł II – Słowianin, syn Narodu polskiego, czuje, jak głęboko wrastają w glebę historii korzenie, z których on sam razem z wami wyrasta. Ile wieków liczy ta mowa Ducha Świętego, którą on dzisiaj sam przemawia i z watykańskiego wzgórza św. Piotra, i tutaj w Gnieźnie ze wzgórza Lecha, w Krakowie z wyżyn Wawelu. Ten Papież – świadek Chrystusa, miłośnik Jego Krzyża i Zmartwychwstania, przychodzi dziś na to miejsce, aby dać świadectwo Chrystusowi żyjącemu w duszy jego własnego Narodu. (…) Przychodzi więc wasz rodak, Papież, aby wobec całego Kościoła, Europy i świata mówić o tych często zapomnianych narodach i ludach. Przychodzi wołać wołaniem wielkim” (tamże,pp.4,5). I często gdzie indziej bł. Jan Paweł II, Papież-Polak, stwierdzał z całą mocą, że Chrystus przygotował jego polskie doświadczenie Kościoła Bożego i jego polskość jako kategorię posłannictwa do całego Kościoła powszechnego i całego świata. (por. Cz. S. Bartnik, Naród i jego dzieje jako dzieło personarum in communione /według Karola Wojtyły – Jana Pawła II/, W: Gdzie jesteś Adamie? Red. T. Styczeń, KUL, Lublin 1987s.186-200). Niestety, wielkie myśli bł. Jana Pawła II o Ojczyźnie i teologii historii szybko się dezaktualizują pod naporem postmodernizmu i skrajnego liberalizmu.

x

W rezultacie w Ruchu Chrystusa Króla Polski nie znajduję jakichś błędów doktrynalnych z dziedziny wiary i moralności, zarzuty zaś, jakie znam, przeciwko temu Ruchowi wynikają, moim zdaniem, z niepoprawnych założeń: albo z radykalnego rozrywania sfery nadprzyrodzonej i doczesnej, albo z liberalnej negacji realności Kościoła lokalnego wbrew Soborowi Watykańskiemu II, albo z niedoceniania roli świeckich w Kościele i zawężania misji ewangelizacyjnej w całości wyłącznie do hierarchii, to ostatnie występuje jeszcze trochę w stosunku do Radia Maryja i TV Trwam. Mogą być natomiast jakieś błędy praktyczne, prawne, taktyczne, liturgiczne czy psychologiczne przy tworzeniu tego Ruchu i staraniach o jego zatwierdzenie.

Aktualność Ruchu uwyraźnia się teraz szczególnie w czasie prób ze strony państwa podporządkowania sobie Kościoła i w sytuacji degeneracji społecznej, umysłowej i moralnej społeczeństwa polskiego, przy czym najwyższe władze państwowe i inne świeckie otwarcie przypisują sobie atrybuty Boskie, np. w cywilizacji śmierci. Ruch Chrystusa Króla Polski jest niewątpliwie nawiązaniem do idei Sługi Bożego Prymasa Augusta Hlonda z czasów Międzynarodowego Kongresu Chrystusa Króla w Poznaniu w r. 1937, kiedy czuło się groźbę wojny w Europie, a także nawiązaniem do idei i działalności Sługi Bożego Prymasa Stefana Wyszyńskiego po wojnie II światowej, kiedy to Prymas Wyszyński ratował Naród polski i Kościół w oparciu o kult Matki Bożej Królowej Polski. I wydaje się, że Ruch świeckich może dokonać w tej dziedzinie więcej, niż administracja kościelna. Trzeba jeszcze raz powtórzyć, że czasy zmieniają się tak szybko, iż dziś już nawet dla większości katolików encyklika Piusa XI, idee Prymasa Augusta Hlonda, Prymasa Stefana Wyszyńskiego, a nawet nauki bł. Jana Pawła II o realności błogosławionego wpływu Ewangelii i Kościoła na społeczne życie doczesne – są już przestarzałe i nie odpowiadają współczesnej mentalności. Sytuacja staje się dla nas dramatyczna.

Można mieć jednak pewne wątpliwości co do przedwczesnego ekscytowania się pewnymi wypowiedziami niektórych mistyczek, jak i co do przesadnego akcentowania motywów polskich i patriotycznych, może bardziej niż religijnych. Ale są to problemy do przemyślenia. Wiele może skorygować lub i obnażyć doświadczenie. Trzeba więc wielkiej mądrości, pokoju ducha i cierpliwości. Trzeba opracować ścisły program, może prosić o moderatora kościelnego. Ruch tego rodzaju nie powinien być czysto prywatny, powinien uzyskać zatwierdzenie władz kościelnych. Toteż nie wolno Broń Boże z niecierpliwości atakować Episkopatu, gdyż oficjalne zatwierdzenie takiego kultu to – jak wiemy z historii – sprawa dziesięcioleci. Emocje łatwo mogą pobłądzić. Zresztą tego Ruchu religijno-patriotycznego mogą nie akceptować także wielkie części społeczeństwa, zbałamuconego przez nowe ideologie. Należy dużo rozważać, słuchać innych i modlić się. „Jeśli ta myśl pochodzi od Boga, to nie rozpadnie się” (Dz 5, 39). Niech Chrystus Król błogosławi!

Lublin, 14 VII 2012 r.

Międzynarodowy Kongres Chrystusa Króla

 

Przed wojną odbył się w Polsce Międzynarodowy Kongres Chrystusa Króla - za zgodą i z błogosławieństwem Papieża Piusa XI, pod kierownictwem Prymasa Polski ks. Augusta kard. Hlonda i z udziałem władz państwowych.

Kongres w Poznaniu był jednym z owoców Encykliki Quas Primas - o królewskiej władzy Chrystusa.

Oto co do Uczestników Kongresu napisał papież Pius XI za pośrednictwem listu skierowanego do Prymasa Polski. List ten zarazem jest pięknym przykładem, jak dawniej pasterze przemawiali do katolickich wiernych, bez nowomowy i zaklinania rzeczywistości myśleniem życzeniowym.



HLONDOWI Arcybiskupowi Gnieźnieńskiemu i Poznańskiemu
Pius Papież XI

Ukochany Synu Nasz,
Pozdrowienie Tobie i Apostolskie Błogosławieństwo!


Wielką radość sprawia nam stwierdzenie, że na niwie całego Kościoła wydała nieprzebrane owoce Encyklika "Quas primas" o królewskiej władzy Zbawiciela Naszego i o ustanowieniu święta Chrystusa Króla, którą obwieściliśmy przed dwunastu prawie laty. Pomiędzy innymi skutkami Naszego pisma sprawia nam szczególne ukontentowanie bardzo mądra i zbawienna uchwała pewnego grona duchownych, którzy postanowili co pewien czas urządzać ku czci Chrystusa Króla szczególne Kongresy, mające za wyłączne zadanie badać sposoby realizacji Naszych myśli w tym względzie, mianowicie by królewska godność Zbawiciela Naszego została przez wszystkich uznana i by publiczne życie wszelkich narodów poddało się najsłodszemu panowaniu Boskiego Króla. Skromne były ramy czterech pierwszych tego rodzaju zjazdów, gdy tymczasem piąty Kongres, zbierający się w nadchodzącym miesiącu czerwcu w ważnym mieście Poznaniu, zgromadzi z całego świata katolickiego liczne zastępy tych, którzy gorąco pragną Chrystusowego panowania.

Właśnie tego międzynarodowego charakteru najbardziej gratulujemy poznańskiemu Kongresowi. Jeżeli bowiem wrogowie Chrystusa i jego panowania niczego nie zaniedbują, by swą nienawiścią zarazić świat cały, czyż nie jest rzeczą konieczną, by w jedno ognisko zestrzelili swe myśli i wysiłki i by się bez względu na swe pochodzenie i na swą przynależność narodową w jedną wspólną armię ku obronie Chrystusa ci skupili, dla których przynależenie do Jego królestwa jest szczęściem i zaszczytem? Szlachetnej inicjatywie zjazdowej przysparza chluby ta okoliczność, że Kongres poznański postanowił skierować swe prace ku temu celowi, by od ludów odwrócić owo haniebne zło i owo niebezpieczeństwo straszliwe, jakimi są bezbożnicze komunistyczne zasady i knowania, które ostatnio napiętnowaliśmy w obliczu Kościoła i całego rodzaju ludzkiego Encykliką "Divini Redemptoris". Nie ma sprawy, która by w tym stopniu zajmować mogła i powinna umysły ludzie i która by w równej mierze zdolna była rozpłomienić serca sług Chrystusa Króla, jak to potworne i wstrętne widowisko, rozgrywające się w oczach świata. Do zawrotnych rozmiarów urasta pycha tych, którzy wymyślając próżne rzeczy przeciw Panu i przeciw Chrystusowi Jego, wynoszą się ponad wszystko co boże i święte, usiłując usunąć z kuli ziemskiej samo imię Stwórcy i wspomnienie o Bogu, aby możliwie całkowicie runęło i bez śladów przepadło Królestwo Boże, które Chrystus nabył krwią swoją, Czyż jest rzetelny tego Królestwa obywatel, którego by widok tych bezecności nie wstrząsnął? Czy jest wśród chrześcijan ktoś, który by się nie porwał do uporczywej obrony najświętszych praw boskiego Zbawiciela, zuchwale bezczeszczonych i deptanych przez napierający a zbity szyk przewrotowców? Wprawdzie nie można wątpić, że Ten, któremu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi i który według swego uznania odejmuje ducha książętom i kruszy ich jako naczynia garncarskie, może bez niczyjego współdziałania podnieść rękę na swych butnych wrogów ukrócić ich pychę. Skoro jednak najłaskawszy Pan nie wahał się wezwać stworzenia do udziału w swych planach i dziełach, należy wytężać wszystkie siły i niczego nie zaniedbywać, co by się z naszej strony przyczynić mogło do bezwzględnego i zupełnego triumfu najświętszej sprawy, a komuż najbardziej przystoi gotować to zwycięstwo i zaopatrywać rycerzy bożych w zbroję duchową, jak Kongresowi, który nad światem wywiesza królewskie sztandary Chrystusowe?

Niechże zatem dostojny Zjazd poznański nie cofa się przed żadnym trudem, rozumiejąc, że nie można podejmować nic ważniejszego, jak służyć wszystkimi siłami wielkiej sprawie, od której w zupełności zależą przyszłe losy świata, Jeżeli kiedykolwiek, to zwłaszcza dzisiaj nie w słowie, lecz w mocy jest Królestwo Boże, Kto prawdziwie Jego przyjście miłuje, nie słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą, zgodny będzie z Psalmistą mówiącym: Czas działać, o Panie, rozproszyli zakon twój! Starajcie się przeto wybadać dobrze siły wrogów Chrystusowych i przeniknąć zarówno ich sposoby działania jak ich podstępne plany. Biorąc pod uwagę to, co katolicy dotychczas zdziałali, ustalcie jasno powody, dla których tak chwalebnym porywom nie zawsze odpowiadają oczekiwane wyniki, Obmyślcie i wskażcie najskuteczniejsze metody pracy, które żarliwi działacze Akcji Katolickiej będą mogli następnie z powodzeniem stosować w codziennym potykaniu się z bezbożnictwem. Przede wszystkim zaś to sobie zawsze uprzytomniajcie i do tego zmierzajcie całą gorącością swych tęsknot i ślubowali, mianowicie, że potrzeba, aby On panował i to panował w takim zakresie, by łaską swą nie tylko kształtował dusze jednostek, lecz by za pośrednictwem oddanych sobie apostołów, którzy by zupełnie zgłębili Zakon doskonałej wolności, przepoił Swoim duchem sprawy publiczne i władał nimi w prawdzie i sprawiedliwości, Bo nie rządcom ciemności tego świata, lecz Jemu, jedynemu nieśmiertelnemu Królowi wieków, powiedział Bóg: dam tobie narody dziedzictwo twoje, a posiadłość twą krańce ziemi.

A ponieważ aż dotąd potoczyła się myśl Nasza, wzywamy nie tylko Poznański Kongres, ale wszystkich tych, którzy gdziekolwiek pełnią twórczą służbę jako dobrzy rycerze Jezusa Chrystusa, by poświęcając siebie i wygody swoje, pielęgnowali harmonię i zgodę, spełniali nakazy i życzenia Hierarchii Kościelnej a spojeni duchem miłości i pokoju pomnażali swe siły i potęgowali je aż do odniesienia pełnego zwycięstwa. W górę wznieście zatem myśli i serca, bo gdyby zbladły wzniosłe ideały, dające polot i twórcze tchnienie duszom szlachetnym, opadłyby ręce i osłabłyby duchy w ciężkim boju o Boga. W górnych zamiarach utwierdzajcie swą wolę i nie wahajcie się za wzorem Apostoła iść na trud pierwotny, podejmować czyny twarde i ponosić wielkie ofiary, weszliśmy bowiem w czasy, w których jedynie prawdziwi bohaterzy porywają zwyciężny wieniec, Wreszcie niech apostolstwo wasze uskrzydla potężna nadzieja chrześcijańska, -której nie zmogą ni zawody ni rozczarowania, Wszak z Wami jest Ten, który jest obrońcą na zbawienie i który sam jeden tak władnie wzburzonym bałwanom rozkazywać może, iż w jednej chwili nastaje uciszenie wielkie. Co więcej za tchnieniem bożym wzrastają, zwłaszcza w szeregach młodzieży katolickiej, zastępy apostołów, miłością tak ściśle zjednoczonych z Chrystusem Panem, że dla swego Króla gotowi są na każde zmęczenie, na każdą ofiarę, na bohaterską śmierć. Niech więc nadziemska idea Królestwa Chrystusowego ogarnia umysły wiernych i niech jako przyzywający znak, wzniesiony ponad narody, zgromadzi ludzkość pod sztandarami Księcia królów ziemi. On bowiem przyjdzie rychło a zapłata Jego jest z Nim, jako Jemu przekazał Ojciec, tak i On przekaże królestwo swoje tym, którzy wytrwają przy nim w pokusach Jego.

Wyrażając gorące pragnienie, by zarówno Kongres Poznański jak i Zjazdy, które po nim nastąpią, podejmowały swe prace w duchu, który powyżej wskazaliśmy, nie możemy pominąć milczeniem szczególnej okoliczności, stanowiącej pomyślną zapowiedź na przyszłość, Pierwszy Międzynarodowy Kongres Chrystusa Króla odbędzie się w kraju, który słusznie nazwano i który był rzeczywiście przedmurzem chrześcijaństwa, Na tej ziemi, która od świętych Biskupów Wojciecha, Stanisława i Józafata aż do Męczenników podlaskich za Unię katolicką tak często bywała zraszana krwią męczeńską; na tej ziemi, która była matką tylu świętych czczonych w całym Kościele, jakimi są Jan Kanty, Jacek, Kazimierz, Jadwiga i anielski Stanisław Kostka; na tej ziemi, która w ciągu wieków aż po nasze czasy tylekroć rozgromiła nieprzyjaciół Chrystusa, ufających zuchwale w własnych siłach, a mimo' najazdów herezji i schizmy zachowała nieskalaną wiarę katolicką, i to wiarę gorącą, jakiej naocznym świadkiem byliśmy tylekrotnie i My, gdy u Was spełnialiśmy misję Nuncjusza Apostolskiego; na tej polskiej ziemi kłaść będziecie podwaliny pod nowe opatrznościowe dzieła ku czci Chrystusa Króla, Aby łaska Boża wzmocniła, utwierdziła i hojnie pomnożyła skutki waszych zamierzeń, zapewniając powodzenie wszystkiemu, co czynić i postanawiać będziecie, niejako w zadatek darów i świateł bożych udzielamy Błogosławieństwa Apostolskiego w Panu zarówno Tobie, Ukochany Synu Nasz, jak wszystkim innym Kardynałom, Biskupom, dostojnym przedstawicielom władzy państwowej i wszystkim wiernym, którzy zewsząd na Kongres wasz przybędą.

W Rzymie, u św, Piotra, dnia 3 maja w uroczystość Znalezienia św. Krzyża i w doroczne święto Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej, roku 1937, szesnastego Naszego Panowania,

Pius Papież XI

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                Wystąpienia i odczyty, jakie miały miejsce na Kongresie

                                                                                      Referaty:

Le regne du Christ et la crise actuelle - P. Joseph Ledit S. J.

Duchowe źródła współczesnego bezbożnictwa - ks. E. Kosibowicz T. J.

Die sozialen Ursachen der Gottlosenbewegung - dr Brauer (Koln)

Moralne przyczyny bezbożnictwa - ks. prałat dr Franciszek Sawicki

Metafizyka komunizmu a mądrość Chrystusowa - ks. prałat dr A. Źychliński

Odrodzenie duchowe życia chrześcijańskiego - prof. dr Oskar Halecki

Le renouveau morał de ła sociótć remede contre les progres du com- munisme athee - R. P. de Bivort de la Saudee

Religióse Erneuerung - J. E. Ks. Biskup dr Grigorij Roźnian

                                                                                    Sprawozdania:

Bezbożnictwo w Polsce - O. J. Urban T. J .

Le mouvement des sans-Dieu en France - R. P. de Bivort de la Saudee

L'activite des sans-Dieu en Belgique - J. Clair

Sprawozdanie przedstawiciela Rumunii - ks. kan. dr A. Tftutu

O akcji bezbożniczej w Czechosłowacji - ks. prałat dr Józef Beran

Sprawozdanie przedstawiciela Finlandii - Msgr. Carling

Sprawozdanie przedstawiciela Jugosławii - Msgr. dr Ferd. Roźic

Sprawozdanie przedstawiciela Luksemburgu - ks. kan. dr F. Mack

XVII Zjazd Katolicki Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej,

XVII Zjazd katolicki i manifestacje na zakończenie kongresu

Polska i chrześcijaństwo - prof, dr Kazimierz Tymieniecki

Rola Ducha Świętego w odrodzeniu świata - ks. dr Jan Ciemniewski

Akcja Katolicka w walce z bezbożnictwem o chrześcijańskie oblicze świata - mec. Kazimierz Dziembowski

Ludzkość szuka pokoju - prof. Ludomił Czerniewski

Odrodzenie katolicyzmu - odrodzeniem narodów, społeczeństw i państw - Bogumił Wesołkowski

Chrystus-Król w dziele miłosierdzia - Halina Boltowa

Miłosierdzie chrześcijańskie na tle encyklik - Stanisław Chrempiński

Przemówienie na zebraniu mężczyzn - prof. Witold Bałachowski

Przemówienie na zebraniu kobiet - Zofia Rzepecka

Przemówienie na zebraniu młodzieży - Witalis Dorożała

Przemówienie na zebraniu młodzieży żeńskiej - Krystyna Murawska

Przemówienie Marszałka Zjazdu - szamb. E. Potworowskiego

Źródło:
Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, Nr 9, wrzesień 1937, s. 378 - 381.
http://ksiegarnia.antyk.org.pl/x_C_I__P_23016413-23010001.html

ZATRUTA WODA INTRONIZACJI...


Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie… tym ra­zem zatruta woda popłynęła z Warszawy do Krakowa. Postmodernistyczny przekaz medialny o Intronizacji ukazał się w wiadomościach Katolickiej Agencji Informacyj­nej (aw, mp/kw, Warszawa, 2009-11-23).

Jak zwykle, postmodernistyczne widzenie świata nie odróż­nia córki od matki ani nogi od głowy i nie pierwszy już raz KAI serwuje katolikom informacyjną papkę za­prawioną trucizną diabelskiej przewrotności, mieszając w mikserze poprawności politycznej pojęcia i fakty nie­mające z sobą nic wspólnego. W jakim celu? A właśnie w tym celu, by robić wierzącym wodę z mózgu, w do­datku zatrutą perfidnym kłamstwem.

* * *

 

KAI, powołując się na słowa abpa Andrzeja Dzię­gi, wypowiedziane w Katedrze Poznańskiej w Uro­czystość Chrystusa Króla Wszechświata, że ponowne ogłoszenie Chrystusa Królem Polski nie będzie moż­liwe, dopóki politycy nie przestaną traktować tego in­strumentalnie – stwierdza, że Aktu Intronizacji doko­nano w Polsce już trzykrotnie. Aby było jasne, o jaki akt chodzi (bo początkowo brak jest doprecyzowa­nia), dodaje, że trzeci raz uznania Jezusa Królem Pol­ski dokonał Prymas Tysiąclecia, abp Stefan Wyszyński 28 października 1951 roku.

Kłamie abp Andrzej Dzięga, mówiąc, że ponowne ogłoszenie Chrystusa Królem Polski nie będzie możliwe. Kłamie KAI, twierdząc, że w Polsce Aktu Intro­nizacji Jezusa Króla Polski dokonano już trzykrotnie. Kłamią wspólnie w tym celu, by sprawę Intronizacji Jezusa Króla Polski ukazać społeczeństwu nie jako pa­lącą potrzebę naszego czasu, lecz jako rzecz bez zna­czenia, bo dokonaną już w przeszłości trzykrotnie.

Tak się dobrze składa, że w poprzednim numerze Biuletynu „Samorządna Polska” (nr 7) zamieściliśmy in extenso te trzy wymienione przez KAI akty, a każdy z nich nosi tytuł Akt poświęcenia Polski Najświętsze­mu Sercu Jezusa, gdyż Polska została już trzykrotnie przez Episkopat Polski poświęcona Sercu Jezusa. Na­tomiast nigdy w historii Narodu Polskiego i w historii Kościoła w Polsce nie dokonano Aktu Intronizacji Je­zusa na Króla Polski.

Właśnie na zmiksowaniu z sobą tych dwóch róż­nych pojęć zasadza się przewrotność ludzi kłamstwa. Bo dla „miksiarzy” nic nie znaczy, że jak odległy jest wschód od zachodu, tak odległe są od siebie Akt Po­święcenia Sercu Jezusa, zamiennie zwany Aktem In­tronizacji Serca Jezusa i Akt Intronizacji Jezusa na Króla Polski. Pierwszy stanowi wypełnienie żądania Pana Jezusa skierowanego do Kościoła powszechnego w 1675 roku za pośrednictwem św. Małgorzaty Marii Alacoque, który między innymi dotyczy wezwania do poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa w zamian za udzielenie licznych łask potrzebnych grzesznikom w godzinie śmierci oraz wylanie hojnego błogosławień­stwa na osoby i kraje uczestniczące w tym akcie. Akty w tym duchu, jak wspomniałem powyżej, już trzykrot­nie były dokonane w Polsce zapewne ku zadowoleniu Nieba.

Obecnie jednak Pan Jezus poprzez Sł.B. Rozalię Celakównę żąda od Polski, by dokonała Aktu Introni­zacji Jego na Króla Polski, i to nie w jednym miejscu, ale w całej Polsce, i nie tylko ma on być dokonany przez Episkopat Polski, ale także przez władze poli­tyczne Polski:

Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mię uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez Intro­nizację,
nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym Państwie z Rządem na czele.
To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem (Narodu Polskiego) do Boga.
(Sł.B. Rozalia Celakówna, Wyznania, 263n.).

Od dokonania Aktu In­tronizacji Jezusa na Króla Polski Pan Bóg uzależnia ocalenie Polski, co zobaczyła Rozalia w przeżyciu mis-tycznym - wizja pękniętego globu i lawy pochłaniającej państwa Europy Zachodniej, podczas której usłyszała Boże oświadczenie: Te państwa ostoją się tylko, które Mię uznają swym Królem…

W Akcie Intronizacji Jezusa na Króla Polski cho­dzi więc o przywrócenie Bogu należnego Mu miejsca w Narodzie jako jedynemu władcy. Ponadto chodzi o podporządkowanie prawom Bożym życia naszego Narodu – są to warunki naszego ocalenia podyktowa­ne nam w formie swoistego ultimatum. Dlatego też ludzie, którzy nie sprzedali się diabłu, zdają sobie sprawę, że uratować Polskę i świat przed karą może tylko powrót Polski i narodów pod władzę Jezusa Króla nieba i ziemi.

Widać z powyższego wyjaśnienia, jak odmienny jest Akt Poświęcenia się Sercu Jezusa od Aktu Intronizacji Jezusa na Króla Polski. Ruch Obrony Rzeczpospolitej „Samorządna Polska” od kilku lat prowadzi, można powiedzieć, rozpaczliwe działania, by przekonać ludzi wierzących, pasterzy i polityków do dokonania Aktu Intronizacji Jezusa na Króla Polski. Od samego począt­ku osoby zaangażowane w tak rozumianą Intronizację napotykają na opór jej przeciwników – jakiego są oni ducha, chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Przeraża tylko świadomość, że przeciwnicy Jezusa Króla Polski znajdują się także pośród hierarchii Kościoła katoli­ckiego w Polsce i w takich organach Episkopatu Polski jak KAI, co widać po załączonym komunikacie. Leje się z niego bez przerwy mętna, zatruta woda kłamstwa, półprawd, uproszczeń i przeinaczeń. Autorzy tego teks­tu usilnie starają się zmiksować p. Ewę Nosiadek i pro­pagowaną przez nią Intronizację Najświętszego Serca Jezusa (nazwa ta jest synonimem nazwy: Akt Poświę­cenia się Sercu Jezusa) z organizacjami dobijającymi się o Intronizację Jezusa na Króla Polski i z podejmo­wanymi przez nie działaniami.

Z mętnej informacji KAI wynika, że w Polsce ist­nieje dziesięć grup intronizacyjnych, do których nale­ży 641 członków. Nie mówi się, że są to Wspólnoty Intronizacyjne Najświętszego Serca Jezusa – efekt działalności p. Ewy Nosiadek. Nie wspomina się nato­miast o potężnym ruchu społecznym, który domaga się Intronizacji Jezusa na Króla Polski. W dalszej części komunikatu umieszczono jakieś reminiscencje z podej­mowanych kiedyś działań w tym kierunku przez 70 po­słów AWS-u, aby wykazać zaangażowanie polityków w Dzieło Intronizacji Jezusa na Króla Polski, co dla liberałów jest pewnie czynem świętokradczym. Tym­czasem takich akcji i o wiele poważniejszych, jak np. podjęte całkiem niedawno starania na forum parlamen­tu o nadanie na drodze uchwały przez Sejm RP Panu Jezusowi tytułu Jezus Król Polski, było bardzo dużo. A właśnie podejmowanie Intronizacji Jezusa na Króla Polski przez polityków całkowicie jest po myśli i woli Pana Jezusa Króla, który domaga się, by Aktu tego do­konała także władza polityczna Polski.

Jedynie sensowną rzecz w komunikacie KAI stanowi fragment wywiadu z p. Ewą Nosiadek, która stwierdza zgodnie z prawdą, że kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpowszechnił się bardzo w całym Kościele, zaś oddawanie się (poświęcenie się ) Jego Sercu – osób indywidualnych, całych rodzin czy społeczności jest jedną z najbardziej roz­powszechnionych form pobożności w Kościele. Tym kultem zajmuje się p. E. Nosiadek oraz Wspólnoty Intronizacyjne Najświętszego Serca Jezusa, których jest moderatorem.

Cała pozostała treść tej informacji, to bajanie i mieszanie misji św. Marii Małgorzaty Alacoque z misją Sł.B. Rozalii Celakówny. To sprowadzanie do wspólnego mianownika Intronizacji Serca i Intronizacji Pana Jezusa na Króla Pol­ski, to mówienie o Intronizacji Jezusa Króla, ale pomijanie milczeniem organizacji, które faktycznie tą sprawą się zaj­mują. Oszustwo sączące się od pierwszego stwierdzenia, że w Polsce już trzykrotnie dokonano uznania Pana Jezu­sa Królem Polski, niczym brudna woda cieknie z całego tego tekstu i rozlewa się po całej Polsce. Dotarła ona już do Krakowa i zapaskudziła „Źródło”. Bowiem „Źródło –Tygodnik Rodzin Katolickich” wydawany w Krakowie bezkrytycznie przedrukował w nr 49/2009 rewelacje KAI (zał. nr 2). Dziwić się należy klakierskiej postawie redakto­rów tego pisma, którzy przecież dobrze powinni znać spra­wę Intronizacji, choćby z tej racji, że w Krakowie od 15 lat toczy się proces kanonizacyjny Sł.B. Rozalii Celakówny. To tu, w Krakowie, jej misja ma się dopiero wypełnić, gdy nasz Naród, w stolicy królów polskich, przygotuje Jezuso­wi tron i ogłosi Go Królem Polski.

 

prof. dr hab. inż. Stanisław Kasprzyk

Źródło: Biuletyn "Samorządna Polska" nr 8 (2009)

Intronizacja Jezusa Króla Polski
Intronizacja.pl

Ks. Tadeusz Kiersztyn

Wyraź poparcie!

Ilość odwiedzin:

Dzisiaj 42

Wczoraj 76

Tydzień 196

Miesiąc 613

Wszystkie 271855

Our website is protected by DMC Firewall!