Intronizacja Jezusa Króla PolskiIntronizacja.pl
Intronizacja Jezusa Króla Polski

Artyści dla Jezusa Króla

Księgarnia

Intronizacja.pl na facebook-u

Intronizacja Jezusa Króla Polski - facebook

Intronizacja Jezusa Króla Polski

KORONA - WOTUM

W czasie, gdy trwały prace związane z otwarciem procesu, Fundacja Serca Jezusa postanowiła złożyć „wotum – złotą koronę” w Bazylice Serca Jezusa w Krakowie, w której to Bazylice często modliła się Rózia. Zbiórkę złota na ten cel rozpoczęto z początkiem października 1996 r. Czas naglił, gdyż pragnieniem Fundacji i ofiarodawców było, by ofiarować „wotum - złotą koronę” Panu Jezusowi w Uroczystość Chrystusa Króla, w dniu 24 listopada tegoż roku. Ogromny pośpiech, z jakim Fundacja realizowała ten zamysł, nie pozwolił, jak się to okaże, siłom mu przeciwnym go zniszczyć.

W kilka dni po otwarciu procesu kanonizacyjnego Rozalii ks. Tadeusz Kiersztyn, działając w imieniu Fundacji Serca Jezusa, udał się do ks. Kardynała Macharskiego, by poinformować Jego Eminencję o wotum i by poprosić go o przewodniczenie uroczystościom ofiarowania Panu Jezusowi w Bazylice Serca Jezusa złotej korony. W trakcie rozmowy ks. Kiersztyn przedstawił ks. Kardynałowi związek tego wotum z objawieniami udzielonymi przez Pana Jezusa S.B. Rozalii. Rozmowa na temat wotum i objawień dotyczących intronizacji przyjęła dla sprawy niekorzystny obrót, gdyż ks. Kardynał stanowczo odmówił swego udziału w planowanych przez Fundację uroczystościach.

Wkrótce potem wielkie trudności dla sprawy złożenia wotum nadeszły z najmniej oczekiwanej strony. Władze Zakonu Jezuitów, którego własnością jest Bazylika, odwołały uzyskaną przez Fundację wcześniejszą, ustną zgodę na złożenie wotum. Rozpoczęły się od nowa z władzami zakonu trudne negocjacje, które początkowo nie rokowały wielkich nadziei. Jednakże świeżo ogłoszona S.B. Rózia potrafiła swym wstawiennictwem przed wszechmocnym majestatem Boga przechylić szalę rokowań na korzyść Fundacji. Do złożenia wotum doszło zatem w Uroczystość Chrystusa Króla, w dniu 24 listopada 1996 r.

OPIS KORONY

Korona została zaprojektowana i wykonana przez znanego krakowskiego artystę, p. Tadeusza Rybskiego, w rekordowym tempie - 30 dni. Obwód korony (54 cm) odpowiada obwodowi głowy posągu Serca Jezusa, stojącego w ołtarzu głównym Bazyliki.

Korona-z-bazylikiKorona symbolizuje królewską władzę Pana Jezusa nad Polską, a zarazem nawiązuje do mistycznych przeżyć Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, która modląc się w tejże Bazylice, wielokrotnie przeżyła wizję, mówiącą o tym, że królowanie Jezusa, z woli Bożej, ma rozpocząć się od Polski, by następnie objąć inne kraje świata. Te treści zostały ujęte przez artystę w następujący sposób: Na opasce wspierają się cztery polskie orły, które, wznosząc swe skrzydła ku górze, podtrzymują ziemski glob (kula wykonana z malachitu), zwieńczony krzyżem chwały. Sama opaska ozdobiona została bardzo wymownymi symbolami. Dół i górę opaski zdobią gałązki krzewu ciernistego. Z tych gałązek człowiek na znak szyderstwa z władzy królewskiej Jezusa uplótł i włożył niegdyś na głowę Zbawiciela koronę wzgardy. Duch zadośćuczynienia za tamtą zbrodnię skłania dziś ludzi miłujących Boga do uznania Jego królewskiej władzy i wyrażenia jej w symbolu innej korony. Dlatego korona z ciernia zostaje zamieniona na szlachetny kruszec, na koronę ze złota, ofiarowaną ze czcią Miłości. W tylnej części opaski umieszczone zostały daty: 1920, 1921 i 1951. Są to daty kolejnych aktów Poświęcenia Narodu Polskiego Sercu Jezusa, dokonanych przez Episkopaty Polski. Duchową istotę tych aktów wyraża napis, umieszczony na przedzie opaski: Króluj nam, Chryste! Po bokach, na kartuszach, pokrytych czerwoną emalią, widnieją dwie greckie litery: alfa i omega (początek i koniec). Oznaczają one władzę boską Chrystusa, który jest początkiem i końcem naszego życia i całego świata. Na wewnętrznej stronie opaski umocowana została złota tabliczka z krótką notą: Staraniem Fundacji Serca Jezusa od Czcicieli Bożego Serca w imieniu Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny w dniu 24 listopada 1996 r.

KAZANIE

Kazanie wygłoszone przez ks. Tadeusza Kiersztyna SJ podczas Uroczystości Chrystusa Króla w dniu złożenia wotum - złotej korony.

Króluj nam, Chryste!
Ukochani Bracia i Siostry!

Radują nas, kapłanów tak licznie zgromadzone rzesze. Niektórzy przybyli tu z odległych stron, jak Szczecin, Leszno. Jest wielu ze Śląska, z Małopolski, z Podhala... Gromadzi nas wielkie wydarzenie. Oto dziś ci, którzy kochają Boga, dla których Bóg jest wszystkim, pragną ofiarować Mu wotum - złotą koronę.

Jezus narodził się, przemawiał, uzdrawiał, trudził się po to, aby objawić nam miłość. I dziś daje nam w Ewangelii (Mt 25,31-46) pouczenie, jak mamy się wzajemnie miłować; jak mamy stawać się darem dla siebie. Jezus przyszedł do nas, aby zaprowadzić Królestwo Miłości wśród ludzi chorych na grzech, na nienawiść. Daje nam największe przykazanie miłości Boga i drugiego człowieka. I zarazem obiecuje: wszystkich, którzy tutaj na ziemi uczynią moje prawo swoim prawem, przygarnę do mojego Królestwa. Ci moi, którzy nauczyli się ode Mnie miłości, pozostaną na zawsze ze Mną. Jezus nie chce stracić żadnego człowieka, który rodzi się na naszej ziemi i dlatego swoje orędzie kieruje do ludzi zagubionych, żyjących w grzechu, w nienawiści. Czy znalazł odzew? Tylko nieliczni wytrwali przy Nim, pod Jego krzyżem, a otaczały Go tłumy ludzi wrogich, nienawidzących... Otaczali Go ludzie szydzący z Jego godności królewskiej, szargający godnością Miłości. Ten dramat, który dokonał się 2000 lat temu, jest bardzo wymowny. Jezus przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Jezus jako Król zapragnął poprowadzić Naród Wybrany drogą Miłości i Prawdy, bo po to przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli. 2000 lat temu odbył się sąd nad Bogiem, który jest Miłością, i tamten naród odrzucił Jezusa i Jego królewską godność: "Nie mamy innego króla poza Cezarem". "Co mam uczynić z waszym królem?" "Ukrzyżuj Go". Temu, który przyszedł, aby w świecie zaprowadzić Królestwo Miłości, człowiek ofiarował cierpienie krzyża.

Żeby zobaczyć, jak wspaniały jest Król, Jezus, wystarczy spojrzeć na Jego Serce przebite włócznią. Serce to zostało wzgardzone przez ludzi, ale przecież nie przestało kochać, nie przestało być źródłem nadziei i ocalenia. Taki Król został ukrzyżowany. Ale właśnie takiego Króla, o wspaniałym Sercu, Bóg Ojciec przywrócił do życia. I Jezus posyła swoich apostołów - tych, którzy uznali prawo Jego miłości - na cały świat. Posyła ich przez 2000 lat i wciąż daje im to samo zadanie: Zaprowadzajcie w świecie Królestwo Miłości. Niech jednostki, rodziny, narody uznają Mnie za Króla, niech zwrócą się do mojej Miłości, a będą żyli, a będą szczęśliwi.

Trud szerzenia Królestwa Jezusa w świecie był zawsze wielki. Pierwsze wieki złożyły ogromną ofiarę męczeństwa, bo Miłość wciąż była szargana, poniewierana, zabijana. Ale ci, którzy uwierzyli w Jezusa, którzy raz zakosztowali Jego Miłości, woleli kły dzikich zwierząt niż wyrzec się obietnicy Królestwa wiecznego. Ten trud zaczął wydawać wielki plon. Cały ówczesny świat stał się światem chrześcijańskim. Ale szatan nie rezygnował. Przecież on tracił ludzi! Tracił swoje panowanie w sercach ludzkich. W sposób bezwzględny walczył nieustannie z Bogiem i z Kościołem poprzez ludzi, którzy oddali mu się w niewolę przez grzech, nienawiść, pychę.

W czasach nowożytnych rodzi się potężna organizacja - masoneria, która wprost staje do walki z Kościołem i z Bogiem. Poczynając od Rewolucji Francuskiej, w czasie której popłynęło morze krwi niewinnie przelanej; zbezczeszczono kościoły, pozabijano kapłanów, znieważono Najświętszy Sakrament... - ten atak na Kościół ustawicznie się nasila.

Pius XI, który napisał wspaniałe encykliki o kulcie Bożego Serca, ustanawiając święto Chrystusa Króla tłumaczy: "Ustanawiam w całym Kościele święto Chrystusa Króla, bo zewsząd doświadczamy straszliwego naporu zła, widzimy tę przerażającą walkę o człowieka, o całe narody. I musimy sobie uprzytomnić, kto jest Panem, kto jest Bogiem naszym" (encyklika Quas Primas). W trzy lata potem, w 1928 r. wydaje następną encyklikę Miserentissimus Redemptor, w której tak pisze: "Gdy jednak w ubiegłym wieku, a także i w naszych czasach podstępne machinacje bezbożnych ludzi doprowadziły do tego, że zaczęto się wyłamywać spod najwyższej władzy Jezusa Chrystusa i wypowiedziano otwartą wojnę Kościołowi, wydając prawa oraz ustawy niezgodne z prawem Boskim i naturalnym, gdy na publicznych zebraniach wołano: nie chcemy, aby On był naszym Królem, wtedy akt poświęcenia się Sercu Jezusa stał się jednym głosem wszystkich czcicieli Bożego Serca, ostro występujących w obronie Jego praw, głosem wołającym: Trzeba, ażeby Chrystus królował, Przyjdź Królestwo Twoje!"

Od tego czasu zwłaszcza hasło: "Króluj nam Chryste!" odbiło się echem w tysięcznych ustach ludzkich i stało się zawołaniem codziennym. Pozdrawiano się nim na każdym kroku, żeby przeciwstawić się machinacjom zła, które zdawało się, że pochłonie miłość, prawdę, sprawiedliwość... W tej samej encyklice, ten wielki papież Bożego Serca mówi o potrzebie zadośćuczynienia, wynagradzania Chrystusowi Królowi za straszliwe zniewagi, za bluźnierstwa, za brutalną walkę z Miłością.

Dlaczego wynagrodzenie jest takie ważne? Kiedy Jezusa wiszącego na krzyżu otaczały nienawistne tłumy, bolały Go rozrywane przez gwoździe ręce i nogi, bolały Go skronie, dźwigające koronę z cierni, ale przecież stokroć bardziej bolało Go Serce wzgardzone. Stokroć bardziej bolało Go Serce, bo miłość została sponiewierana. Przecież miłość jest miłowaniem, jest bezbronna, jest święta i tak łatwo można ją zranić. Dzisiaj również zbrodnie popełniane przeciw Miłości bolą Boskie Serce. Ta sama Miłość cierpi w naszym Narodzie, cierpi w tych wszystkich miejscach, gdzie jest gnębiona. I za to trzeba Bogu wynagradzać.

Uświadomiliśmy sobie wspólnie w tej Bazylice Serca Jezusa, że godzi się, że najwyższy już czas, żeby w miejsce bluźnierstw, w miejsce przekleństw, w miejsce czynionego zła ofiarować Bogu naszą miłość. Miłość zadośćczyniącą. Miłość wyrażoną w konkrecie. Trzeba wreszcie zdjąć z głowy Chrystusa koronę z cierni, bo Jezus do dźwigania tej korony został zmuszony. Korona z cierni jest oznaką nienawiści ludzkiej. Trzeba więc zdjąć tę koronę z cierni i nałożyć taką, na jaką Bóg zasługuje. Może to być tylko korona serc kochających, ale przecież trzeba nam symbolu widzialnego, trzeba ten symbol w jakiś sposób wyrazić. I dlatego postanowiliśmy w miejsce cierniowej korony, którą niestety w Polsce ustawicznie się Jezusowi nakłada, ofiarować Mu wotum - koronę złotą.

Nigdy bym się nie zdobył na przeprowadzenie takiej akcji, bo bałbym się, że będzie to znowu jakiś powierzchowny akt, ale w tej Bazylice od paru lat w pierwsze piątki miesiąca jest całonocna adoracja. Do tej Bazyliki ściągają ludzie, którzy naprawdę Boga kochają. I modląc się z Wami, Kochani, nabrałem odwagi i przekonania, że taki czyn jest możliwy, że nie będzie on ani płytki, ani nie stanie się tylko jeszcze jedną uroczystością, ale wyrazi to, co jest w naszych sercach, to, co żywimy wobec Jezusa - wielką miłość.

Rzecz niesłychana, w ciągu trzech tygodni uzbieraliśmy na to wotum. Widzieliśmy Waszą hojność, płynącą z wielkiej miłości do Boga. Może na to nie wyglądam, ale jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z Wami uczestniczyć w tej uroczystości, że mogę z Wami powiedzieć Bogu: Umiłowany Panie, przynosimy Ci dar naszych serc. Ty wiesz, Panie, że Cię kochamy.

Nasz dar zostanie złożony w tej Bazylice, bo jest to miejsce wyjątkowe. Bazylika została wybudowana z ofiar całej Polski, z ofiar biednych ludzi jako miejsce centralne kultu Serca Jezusa na ziemiach polskich, jako wotum wdzięczności za otrzymane łaski. Również termin złożenia wotum nie jest przypadkowy, bo w tym roku obchodzimy 75. rocznicę konsekracji tejże świątyni. Wtedy na uroczystość konsekracji przyjechał cały Episkopat z księdzem prymasem Edmundem Dalborem i dokonano tutaj aktu poświęcenia Polski Sercu Jezusa. Oto pierwsze strofy tego aktu: "Oto staje u stóp Twoich w osobie swych pasterzy i w osobie pobożnych tych tłumów wierny Naród Polski, aby w starej królów naszych stolicy obwołać Cię uroczyście najwyższym swym Panem. Przyjąłeś z rąk naszych na widomy znak poddaństwa dźwigniętą z ofiar całej Polski świątynię; prosimy Cię, byś ten kościół - w sercu Ojczyzny Sercu Twemu wzniesiony - przyjął za tron królewski Twego wśród nas panowania. Wyznajemy bowiem przed Niebem i ziemią, że Twego panowania nam potrzeba; wyznajemy publicznie, że Ty jeden, Królu królów, masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa... Tak dziś oddajemy Ci cały nasz Naród w zupełne i niepodzielne władanie".

Tego aktu dokonano 75 lat temu. 150 000 ludzi uczestniczyło w tym akcie i cały Episkopat Polski. Dziś jest Was tu trochę mniej i trochę mniej kapłanów, bo walka o Królestwo Jezusa jest coraz cięższa. Ale, Kochani, to przecież z nami jest Król królów, Pan panów, Ten, który potrafi upomnieć się o swoje. Dzisiejsze czytania ostrzegają tych, którzy Bogu urągają, którzy walczą z Jego Królestwem. Nastanie dzień, że Chrystus oddzieli owieczki od kozłów! Do tego czasu, ile macie miłości do Jezusa, tyle się starajcie, żeby Jego Królestwo w naszej Ojczyźnie nastało. Amen

(Posłaniec II/97)

RELACJA ZE ZŁOŻENIA WOTUM

Niedziela, 24 listopada. Jeden z pierwszych mroźnych dni listopada. Święto Chrystusa Króla. Przed Bazylikę Serca Jezusa o g. 14.00 zajechał autobus z rejestracją tarnowską. Jeden za drugim zaczęli wysiadać z niego ludzie, którzy następnie sznureczkiem przeprawili się na drugą stronę jezdni i weszli do Bazyliki. Miejsca najbliżej ołtarza były już zajęte przez osoby, które przybyły wcześniej, a teraz półgłosem modliły się wspólnie.

O 15.00 Bazylika jest już pełna. Tylko boczne nawy są jeszcze drożne. Wierni modlą się koronką do Miłosierdzia Bożego.

Po modlitwie w murach kościoła oo. jezuitów rozbrzmiewa głos Orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, która przyjechała z Dobczyc, żeby uczcić Króla Wszechświata. Wierni już po kilku nutach rozpoznają, jaka pieśń jest intonowana i - choć nie wiedzą, czy nie powinni raczej w milczeniu słuchać muzyki - spontanicznie podejmują śpiew.

Msza św. ma się rozpocząć o g. 15.30. Kilka minut przed tą godziną pojawia się w prezbiterium o. Edward Stoch SJ, pre­fekt Bazyliki. Wita się ze zgromadzonymi i pokrótce przedstawia im historię miejsca, w którym się znaleźli. Wierni dowiadują się o tym, jak to cały Naród budował tę świątynię, która w roku 1960 na mocy dekretu Jana XXIII uzyskała tytuł bazyliki. Bp Karol Wojtyła, który odczytał ten dekret (w Uroczystość Chrystusa Króla), tego samego dnia poświęcił kaplicę Najświętszego Sakramentu i przypomniał, że obowiązkiem jezuitów jest głoszenie kultu Serca Bożego dla podtrzymania wiary w naszym Narodzie. Ojciec prefekt zwrócił też uwagę na mozaikę, znajdującą się w prezbiterium, która przedstawia hołd, oddawany przez wszystkie stany Narodu Polskiego Sercu Bożemu.

Jesteśmy więc na właściwym miejscu i we właściwym czasie, by uczcić Króla naszych serc, naszych rodzin i naszego Narodu.

Po kilku minutach Bazylikę napełnia uroczysty głos organów, a z zakrystii wychodzi procesja. Na początku idą klerycy jezuiccy, za nimi zaś księża. Jest ich około dwudziestu. Prawie połowa z nich to ojcowie jezuici, reszta to księża diecezjalni i przedstawiciele innych zgromadzeń zakonnych, którzy pragnęli włączyć się w tę wyjątkową uroczystość.

Rozpoczyna się Msza św. Głównym celebransem jest o. prof. Władysław Kubik SJ, który serdecznie wita czcicieli Serca Jezusa. Zapowiada intencję Mszy św.: za ofiarodawców wotum - za tych, którzy ponad wszystko kochają Serce Jezusa i Polskę. Mówi prawdziwie z serca. Jego głos zdradza wzruszenie i wyraża zaangażowanie w to, co się dzieje. Tym łatwiej podporządkować się jego sugestii, aby zjedno­czyć się z całym Kościołem Chrystusowym i w imieniu tegoż Kościoła poddać się pod panowanie Serca Jezusa.

Akt skruchy. Jeden zwielokrotniony głos wiernych wyznaje Bogu żal za popełnione grzechy i błaga o przebaczenie. To mówi Kościół. Aż dreszcz przenika od tego potężnego zjednoczonego głosu. Jakimż oparciem są dla siebie nawzajem ci ludzie, którzy są obok, którzy upadają, ale chcą się podnieść, wyciągając ku Bogu dłonie w geście błagalnym. Jak dobrze być razem.

Modlitwy mszalne i lekcje, przeznaczone na dzisiejszą uroczystość, z jednej strony napawają otuchą, ukazując obraz Chrystusa Króla jako Dobrego Pasterza, który zagubioną owcę odszuka, okaleczoną opatrzy... (por. Ez 34,11-12.15-17). Jednak sam Dobry Pasterz ostrzega: "Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły" (Ez 34,17). Królowanie Chrystusa ma trwać, "aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy" (1Kor 15,25). A więc cechą tego królowania nie jest bezkonfliktowość, "święty spokój"... W Ewangelii zaś Jezus mówi, że gdy przyjdzie w chwale, "oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie".

Do ambonki podchodzi o. Kiersztyn. Wierni w ciszy, która cechuje całą uroczystość, wsłuchują się w jego słowa, opowiadające o wspaniałym Królu i o Jego Sercu, wzgardzonym przez ludzi. Wzrusza i zawstydza przytoczony przykład pierwszych chrześcijan, którzy "woleli kły dzikich zwierząt niż wyrzeczenie się obietnicy Królestwa wiecznego".

(…) Pod wpływem przynaglających słów kazania na twarzach wielu ludzi pojawiają się rumieńce. Czy są one gwarancją tego, że uczynią oni wszystko, by przyczynić się do nastania Królestwa Chrystusa w naszym Narodzie?

Żarliwie wypowiadane jest Credo. Tak modlą się ludzie, którzy opowiedzieli się za Chrystusem i uświadamiają sobie tego konsekwencje.

Znów rozbrzmiewa muzyka. Pomiędzy ludźmi przechodzi procesja z darami. Na jej przedzie widać dwa wielkie kosze róż: białych i czerwonych. Za niosącymi kwiaty idzie gromadka małych dzieci, poprzedzając niesioną na purpurowej poduszce złotą koronę. (…) Oprócz korony, w której utkwione są oczy wiernych, delegacja Fundacji Serca Jezusa niesie Złotą Księgę Fundatorów, zawierającą imiona ponad 600 ofiarodawców. Procesję zamykają delegacje młodzieży i młodych małżeństw, które niosą chleb i wino.

Przed konsekracją darów ofiarnych celebrans modli się nad koroną, prosząc Pana Jezusa o pobłogosławienie i przyjęcie tego wotum oraz o uczynienie swoją własnością serc, które uznają Jego królewską władzę nad całą Polską.

Teraz następuje moment najbardziej wzruszający. Wszystkie oczy zwrócone są ku figurze Serca Pana Jezusa. Organista intonuje pieśń Chrystus Wodzem. O. Kiersztyn wspina się po schodkach i - ucałowawszy wpierw z czcią dłoń figury Pana Jezusa - nakłada złote wotum na głowę tejże figury. Teraz kapela góralska, która przyjechała z Rabki, z werwą gra na swych instrumentach. Wiernych opanowuje wielka radość. Jest tak ogromna, że musi się jakoś uzewnętrznić. Ale jak? Nagle cała Bazylika zatrzęsła się od rzęsistych, niepohamowanych braw. Znalazł się więc sposób na wyrażenie entuzjazmu, radości i wzruszenia. Nie wszyscy klaszczą. Niektórzy mają ręce zajęte ocieraniem oczu... Płaczą nawet mężczyźni. Entuzjazm i wzruszenie panują także wśród księży. I oni klaszczą. Narasta poczucie jedności. Jesteśmy jednym Kościołem. Jezus jest pośród nas. Jak dobrze mieć takiego Króla! Jak dobrze, że jest nas tu tak wielu!

Konsekracja darów ofiarnych. Hostia wznosi się do góry. Temu wywyższeniu towarzyszy uroczysta przygrywka orkiestry dętej. Również kielich z Krwią Najświętszą unoszony jest przy wtórze orkiestry, który przypomina o majestacie Boga-Człowieka i każe oddać Mu hołd. Jezus po raz kolejny oddaje swe Ciało i swoją Krew za grzechy świata. Panie Jezu, czy tym razem jest Ci choć troszeczkę lżej?!

Komunia święta. Kapłani docierają z Panem Jezusem do wszystkich, którzy pragną Go przyjąć. Organy, orkiestra i kapela grają na przemian. Wierni oczekujący na przyjęcie Pana włączają się do śpiewu, a ci, którzy już mają Go w swych sercach, adorują Króla, dla którego nie jest ujmą zmieścić się w ciasnym ludzkim sercu.

Po dziękczynieniu następuje akt poświęcenia. Jest to zmodyfikowana wersja modlitwy, która została odmówiona podczas Mszy św., sprawowanej przez Prymasa Polski, Kard. Józefa Glempa 27 października 1996 r. w Warszawie, w dniu narodowej modlitwy i manifestacji w obronie życia. Akt ma być wypowiedziany przez celebransa, zaś wierni mają go powtarzać w swoich sercach, jednak niektóre zdania są tak poruszające, że nie mieszczą się w sercu i trzeba je wypowiedzieć głośno. Gdy więc celebrans bierze oddech, wierni powtarzają za nim: "Jezu, Królu Miłości, przepraszamy Ciebie za grzechy nasze, naszych braci i sióstr". Nikt nie gasi ludu Bożego, nikt go nie karci. Toż zwracamy się do Króla, który przenika ludzkie serca i zna ich intencje.

Padają ostatnie zdania aktu: "Postanawiamy uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojej Najświętszej Matki".

Organy intonują hymn: "Najświętsze Serce Boże, poświęcamy Ci naszą Ojczyznę, miasta i wioski, nasze rodziny i nas samych. Serce Boże, przyjdź Królestwo Twoje". Po kilku taktach dołączają się skrzypce. Jak dobrze je słyszeć. Wyśpiewują to, czego nie zdołały wyrazić dostojne organy i głosy ludzkie. To jakby śpiew duszy.

Miejsce na ambonce zajmuje jeszcze raz o. Kiersztyn, aby wyrazić swą wdzięczność wobec wszystkich, którzy uświetnili swoją obecnością to ważne wydarzenie. (…) Na koniec o. Tadeusz Kiersztyn przypomina, iż zgromadzeni byli świadkami nie koronacji, ale złożenia wotum. Wartość symboliczna tego wotum jest wielka, więc nie można dopuścić, by zostało przez kogoś zagrabione. Dlatego na stałe wystawiona będzie pozłacana replika korony.

Po błogosławieństwie wiele osób pozostaje, by obejrzeć z bliska udostępnioną w tym celu koronę. Niektórzy, idąc na Mszę św. o g. 15.30 jak w każdą niedzielę, nie spodziewali się, że trafią na taką uroczystość, więc po wyjściu z kościoła - z wypiekami na twarzy - starają się dowiedzieć od kogoś, jak do tego wszystkiego doszło i dlaczego się o tym nie "trąbiło" po całej Polsce. Inni biegną do zakrystii z pretensjami, że nikt im o niczym nie powiedział, a przecież oni też chcą mieć udział w tym wotum dla Pana Jezusa!

Jezu, podsycaj tę żarliwość i hojność serc i daj nam czyny na miarę tej gorliwości, abyśmy wszyscy odszukali się po Twojej prawicy i by naszym udziałem stało się życie wieczne u Twego boku.

Sylwia Kaczmarek
(Posłaniec I/97)


Zamieszczone teksty pochodzą ze strony: www.rozalia.krakow.pl

Our website is protected by DMC Firewall!