PRO MEMORIA
Po spożyciu ostatniej wieczerzy, gdy księżyc srebrnym blaskiem począł wydobywać z mroków nocy kształty ziemi, udał się Jezus wraz z uczniami za potok Cedron, na Górę Oliwną. Poznał bowiem w duchu, że znów nastała pora stoczenia duchowej walki z Lucyferem, tym razem o wieczne życie i szczęście ludzi. A gdy przybyli na miejsce do ogrodu Getsemani, rzekł do uczniów: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.
Po trzech latach zmagań nadchodził władca tego świata, by stanąć do decydującej walki z Nim i z Jego uczniami. Tym razem była to inna Góra Kuszenia i inne towarzyszyły tej walce okoliczności, a Lucyfer był o wiele lepiej, niż za pierwszym razem, do niej przygotowany. Na wypadek, gdyby nie zdołał pokusą skłonić Jezusa do ustępstwa, zamierzał uderzyć w Niego poprzez ludzi, skrywając się w ich sercach. Wiedział, jak okrutna będzie to rozprawa ze znienawidzonym przez niego i przez jego ziemskie sługi Synem Bożym. Przed tym ciosem mógł się Mesjasz obronić tylko za cenę śmierci ludzi w Niego nie wierzących. A to oznaczałoby koniec Jego misji i koniec świata. Duma i dzika, okrutna satysfakcja rozpierała Lucyfera na myśl, że w końcu zagnał swego Przeciwnika w ślepy zaułek, lecz nade wszystko paliło go pragnienie zemsty.
Mesjasz znał ten plan złego ducha i znał cenę swego zwycięstwa. Jego mesjańska misja, którą otrzymał od Ojca, mogła się zrealizować bądź na drodze wiary ludzkości w Jego święte Imię, bądź za cenę ofiary z Jego życia. Ponieważ naród, do którego był posłany, nie podjął drogi wiary i nie pociągnął na nią innych narodów, mógł zrealizować swą misję tylko za cenę ofiary z Siebie. Bóg-Człowiek miał położyć na szali krzyża swe człowieczeństwo w zamian za wyjednanie światu łaski dalszej kontynuacji Jego mesjańskiej misji przez Resztę Izraela. Dzięki czemu będzie mógł pozostawić otwartą bramę swego Królestwa dla tych wszystkich, którzy w czasach działalności Kościoła uwierzą w Jego święte Imię!
ks. Tadeusz Kiersztyn, Ostatnia walka